Pół miliona euro dziennie - to straty spedytorów w Europie spowodowane przez przestępców okradających samochodowe transporty. Na tym procederze tracą nie tylko firmy spedycyjne, ale przede wszystkim ludzie zamawiający towary, które do nich nie docierają. To w rzeczywistości nowa forma oszustwa. Za największym skokiem na przewożone towary ma stać firma, która sfałszowała dowody rejestracyjne i tablice rejestracyjne swoich tirów na międzynarodowej giełdzie transportowej.

W ostatnich dniach 22 firmom podczas jednej z akcji zorganizowanej grupy przestępczej skradziono towary warte ponad 4 miliony euro.

To nasilające się w ostatnich miesiącach zjawisko spedytorzy nazywają "bezkrwawymi napadami na transporty".

Przedstawiciele tej branży nie są zadowoleni z efektu pracy organów ścigania wyjaśniających tę nową formę kradzieży i chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Zapowiadają stworzenie organizacji, która będzie wspierać transportowców tracących na tym procederze.

4 miliony euro zniknęły w jeden dzień

Do jednej z większych kradzieży w ostatnim czasie doszło na trasach z Holandii i Francji do Polski i Rumunii. Ma za nią stać jedna z firm, która sfałszowała dowody rejestracyjne i tablice rejestracyjne swoich tirów na międzynarodowej giełdzie transportowej.

Następnie podjęła się kilkudziesięciu przewozów towarów dla zlecających spedytorów. Towary załadowano w porcie w Rotterdamie, a także w magazynach we Francji.

Potem ślad po ciężarówkach zaginął. Spedytorzy obliczyli, że straty sięgają ponad 4 miliony euro, czyli ponad 18 milionów złotych.

Sprawę zgłoszono na policję, prowadzi ją komenda miejska w Katowicach. Spedytorzy nie liczą jednak na znalezienie złodziei, a tym bardziej na odzyskanie ukradzionego towaru. Twierdzą też, że w podobnych sytuacjach mieli problemy z uzyskaniem odszkodowań.

Narzekają, że firmy odmawiają wypłat, zasłaniając się kruczkami prawnymi. Jak dodaje Joanna Byrska-Stefanowicz z jednej z firm spedycyjnych, kiedy ubezpieczyciele kwestionują wypłatę odszkodowania, wtedy sprawa trafia do sądu. Uzyskanie orzeczenia zajmuje lata, a w tym czasie wiele firm upada.

Spedytorzy biorą sprawy w swoje ręce

Wcześniej, gdy dochodziło do mniejszych kradzieży, przymykaliśmy na to oko i wliczaliśmy to w straty. Tym razem jednak bandyci sięgają po zdecydowanie więcej, a cały proceder wydaje się lepiej zorganizowany, dlatego postanowiliśmy nie odpuszczać - mówi Ilirjan Osmanaj z jednej z przedstawicieli branży.

Jak dodaje, firmy zamierzają podjąć wspólną walkę z przestępcami. Chcemy zatrudnić najlepszych śledczych z firm detektywistycznych i chcemy użyć wszystkich możliwych form prawnych, by samemu szukać skradzionych towarów - mówi Osmanaj.

W planach jest też zapewnienie profesjonalnej obsługi prawnej w walce z ubezpieczycielami. Spedytorzy budują także specjalną platformę, która ma uniemożliwić pojawianie się na giełdach fałszywych firm przewozowych.

Opracowanie: