"Lelek" miał ranę postrzałową serca. Reporter RMF FM ma nowe szczegóły wczorajszej akcji CBŚP we Wschowie w Lubuskiem, podczas której śmiertelnie miał się postrzelić znany dolnośląski gangster Jacek B., podejrzany o zabójstwo. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Śledczy wszczęli postępowanie w oparciu o artykuł 155. Kodeksu karnego mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Z powodu tego, że w akcji zatrzymywania gangstera brali udział funkcjonariusze, postępowanie wyjaśni też, czy mogło dojść do niedopełnienia przez nich obowiązków albo przekroczenia uprawnień.
Jak usłyszał nasz dziennikarz, nie ma natomiast żadnych przesłanek, by twierdzić, że podawana wczoraj wersja o samopostrzeleniu się podejrzanego jest nieaktualna.
Z ustaleń śledczych wynika, że 56-latek oddał strzał na klatce schodowej domu, gdy policjanci starali się sforsować drzwi na klatkę. Znaleziono też broń.
Na jutro zaplanowano sekcję zwłok. Będą też zlecone ekspertyzy balistyczne, które mają potwierdzić, jak doszło do postrzelenia.
Trwają przesłuchania policjantów. Przebadano ich na obecność alkoholu. Wyniki były negatywne.
"Lelek" był dobrze znanym gangsterem działającym głównie w południowo zachodniej Polsce. Spędził w więzieniu 15 lat za kierowanie zbrojną grupą przestępczą.
Pod koniec lat 90. toczył krwawą wojnę z konkurencyjną grupą przestępczą ze Zgorzelca dowodzoną przez Zbigniewa M. pseudonim Carrington.