Niewiele ponad 40 proc. Słowaków poszło wczoraj do urn, by oddać głos w wyborach prezydenckich. Jeszcze w piątek liderzy partii rządzących wzywali do bojkotu wyborów. Ich zdaniem żaden z kandydatów – ani Vladimir Mecziar, ani Ivan Gaszparovicz – nie zasługują, by piastować najwyższy urząd w państwie.
Wczorajsza frekwencja była jeszcze mniejsza niż przed dwoma tygodniami w pierwszej rundzie. Do urn poszło zaledwie ok. 40 procent uprawnionych.
Powodów było kilka. Liderzy partii rządzących jeszcze w piatek z obawy przed obydwu kandydatami wzywali do bojkotu wyborów. Wielu Słowaków zamiast głosować pojechało na zakupy do Polski, ponieważ tu jest dla nich taniej. Jeszcze innych odstraszyła pogoda.
Doszło też do paru incydentów – w Koszycach zabrakło kopert na karty wyborcze i około 400 głosów trzeba było unieważnić. W innym lokalu wyborca głosowa w gumowych rękawicach, co wywołało popłoch, czy do urny nie wrzucił przypadkiem koperty z trucizną.