Płacą i dostają mniej niż ich koleżanki i koledzy ze studiów dziennych. Mowa o studentach zaocznych, z których polskie uczelnie państwowe uczyniły sobie jedno z głównych źródeł dochodu. Najwyższa Izba Kontroli kolejny raz zbadała akademie i uniwersytety.
Po ostatniej kontroli w wyższych uczelniach niewiele się zmieniło, przynajmniej na lepsze – twierdzi NIK w swoim najnowszym raporcie. Ani rektorzy uczelni, ani minister edukacji nic nie robili sobie w ciągu tych 4 lat z zaleceń kontrolerów NIK.
Uczelnie wciąż zmniejszają liczbę studentów dziennych, przyjmując za to więcej zaocznych i ustalając im zbyt wysokie opłaty, nawet 3-krotnie przewyższające ich prawdziwe koszty – twierdzą kontrolerzy NIK. Ale na tym nie koniec. Studenci zaoczni płacą, ale w zamian dostają mniej - bo okraja im się liczbę godzin, a na zajęciach zamiast znanych profesorów pojawiają sie ich asystenci.
Ale w raporcie dostało się też MEN. Nadzór sprawowany w okresie kontrolowanym można powiedzieć, że właściwie nie istniał - mówi Jacek Jezierski z NIK. Kompletnie nie radzi sobie także komisja akredytacyjna powołana w resorcie edukacji.