Premier Mateusz Morawiecki zawarł z wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem niepisaną umowę dotyczącą zmian w Sądzie Najwyższym, która miała dawać czas obu stronom na rozwiązanie konfliktu - nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Patryk Michalski.
Ale jej obowiązywanie kończy się już jutro o północy, wraz z wejściem w życie przepisów ustawy odsyłających część sędziów w stan spoczynku.
Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM, premier obiecał Fransowi Timmermansowi, że gilotyna w Sądzie Najwyższym nie spadnie 3 lipca.
Mateusz Morawiecki miał zadeklarować, że w porozumieniu z prezydentem nieco odwlecze reformę w czasie i będzie przekonywał do korekt twardogłowych polityków PiS, dzięki czemu Komisja Europejska miała nie kierować ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Dotychczas wszystko szło zgodnie z tym planem - obwieszczenie prezydenta o wakatach w Sądzie Najwyższym nieprzypadkowo zostało opublikowane przez rząd po miesiącu zwłoki.
Bruksela, mimo wielu zachęt, na razie celowo nie zwróciła się do Trybunału. Ale z zapowiedzi wynika, że może zrobić to nawet dzisiaj. A to oznacza, że nieformalne zawieszenie broni przestanie obowiązywać.
Cierpliwość kończy się po obu stronach. Premier, mimo próby zawarcia kompromisu, nie ma zgody PiS na dalsze ustępstwa, a Bruksela nie chce pozwolić na czystkę w Sądzie Najwyższym i odesłanie sędziów w stan spoczynku.
(ph)