Narodowy Bank Polski na swojej stronie opublikował zestawienie pokazujące wysokość zarobków pracowników instytucji. Dowiedzieliśmy się, ile zarabiają najbliższe współpracowniczki prezesa NBP Adama Glapińskiego. Ujawnienie wysokości pensji jest efektem burzy medialnej, która rozpoczęła się po podaniu przez media wysokości zarobków Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik.

Według zestawienia NBP pełniąca funkcję szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyna Wojciechowska zarabia średnio 49 563 zł brutto miesięcznie. Natomiast dyrektor gabinetu prezesa Narodowego Banku Polskiego Kamila Sukiennik otrzymuje 42 760 zł brutto.



ZOBACZ PEŁNE ZESTAWIENIE ZAROBKÓW W NBP

Wyróżniono stanowiska: dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu (komórki równorzędnej), zastępcy dyrektora oddziału okręgowego, zastępcy dyrektora departamentu oraz osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym ze stanowiskiem dyrektora departamentu i jego zastępcy.

Podano wynagrodzenia brutto, a w ich skład wchodzą m.in. wynagrodzenie zasadnicze, chorobowe, zasiłki, premie, nagrody, nagrody jubileuszowe, dodatkowe wynagrodzenie roczne.

NBP wyróżnił 126 pozycji na liście. Na najwyższe zarobki może liczyć dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji. Obecnie funkcję tę pełni Martyna Wojciechowska, od której zaczęło się całe zamieszanie związane z płacami w NBP. W 2018 r. zarabiała przeciętnie blisko 50 tys. zł (dokładnie 49 563 zł) miesięcznie.

Drugie miejsce na liście płac zajmuje dyrektor Departamentu Prawnego. Obecnie funkcję tę pełni Dorota Szymanek, która w 2018 roku zarabiała przeciętnie 47 331 zł. Miejsce na najniższym stopniu podium wśród najlepiej zarabiających pracowników kadry kierowniczej NBP przypadło dyrektorowi Departamentu Innowacji Finansowych. Jego szefem jest Robert Jagiełło, który zarabiał w 2018 roku 44 971 zł.

W strukturze płac kolejne miejsce zajmuje dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych. Piąte miejsce zajmuje dyrektor Departamentu Kadr (42 890 zł), a szósta pozycja należy do dyrektora Gabinetu Prezesa. To stanowisko piastuje Kamila Sukiennik, druga z pań, od których w grudniu rozpoczęło się dociekanie dotyczące zarobków w NBP. Szefowa gabinetu prezesa zarabiała w 2018 roku 42 760 zł.

Warto zwrócić uwagę na różnice w zarobkach i odpowiedzialności na poszczególnych stanowiskach. Najbliższe współpracowniczki prezesa NBP zarabiają zdecydowanie więcej niż np. szef departamentu bezpieczeństwa NBP - 36 tysięcy, czy dyrektor odpowiadający za bezpieczeństwo bankowego systemu informatycznego - z niecałymi 35 tysiącami. Szef departamentu zarządzania ryzykiem finansowym - 34, ryzyka operacyjnego - 28 tysięcy. Każda z tych funkcji  - prawdopodobnie - wymaga więcej odpowiedzialności niż te, zajmowane przez obie panie.


Ustawa o jawności zarobków w NBP

Nowe przepisy przewidują też, że uchwała zarządu NBP ws. zasad wynagradzania będzie jawna i publikowana w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie NBP. Na BIP-ie NBP-u publikowane mają być także wynagrodzenia prezesa, wiceprezesów, członków zarządu NBP i osób zajmujących stanowiska dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu (komórki równorzędnej) i ich zastępców oraz osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym ze stanowiskiem dyrektora departamentu i jego zastępcy.

W noweli znajduje się również przepis, który nakazuje upublicznić m.in. zarobki prezesów, wiceprezesów, członków zarządu NBP oraz pracowników banku zajmujących stanowiska dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu i ich zastępców za lata 1995-2018.

Zmiany w prawie są konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.

W połowie lutego prezydent Duda spotkał się z prezesem NBP Adamem Glapińskim. Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha informował wówczas, że Adam Glapiński przekazał Andrzejowi Dudzie swoje uwagi do proponowanych rozwiązań dotyczących jawności wynagrodzeń NBP. Mucha mówił też wtedy, że przedmiotem analizy prezydenta będą uwagi dotyczące zgodności z konstytucją proponowanych rozwiązań. Mucha relacjonował, że prezydent poinformował prezesa Glapińskiego, że jest zwolennikiem jawności wynagrodzeń w sferze publicznej. Wskazał też, że ważna dla niego jest kwestia niezależności NBP.

Europejski Bank Centralny (EBC) w opinii do trzech projektów dotyczących wynagrodzeń w NBP - które były procedowane w Sejmie (PiS, PO i Kukiz'15; projekt PiS był wiodący) - wskazał, że będą one naruszać niezależność finansową banku, jeśli negatywnie wpłynęłyby na realizację zadań przez NBP. Bank ocenił, że wszystkie trzy projekty, mają zastosowanie do organów decyzyjnych oraz pracowników NBP i wywierają bezpośredni wpływ na ich funkcjonowanie. "Zawarte w projektach legislacyjnych zmiany prowadzące do obniżenia wynagrodzeń są niezgodne z zasadą niezależności finansowej, jeśli negatywnie wpłyną na zdolność NBP do zatrudniania i zatrzymywania pracowników w celu niezależnego wykonywania zadań nałożonych na NBP w Traktacie i Statucie EBC" - napisano w opinii banku.

Adam Glapiński: W NBP płacimy dobrze, ale wymagamy bardzo dużo


Sprawa płac w NBP tak rozgrzała opinie publiczną, że do tłumaczenia się z wysokości zarobków był zmuszony Adam Glapiński. Płacimy dobrze, ale wymagamy także bardzo dużo - mówił prezes Narodowego Banku Polskiego podczas specjalnie zwołanej konferencji.

Według Glapińskiego, atak na jego najbliższe współpracowniczki - Martynę Wojciechowską i Kamilę Sukiennik był haniebny. Szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektor. (...) Z nieznanych mi powodów. Z powodu ich może wyglądu, czy czegoś innego. Haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, które chodzą do szkoły i przedszkola, nad ich mężami, nad ich rodzicami. Wszyscy są w Warszawie szalenie zbulwersowani - mówił. 


Medialna burza wokół zarobków pracownic NBP

Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch współpracowniczkach prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektorce gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł.

Z kolei według ustaleń portalu OKO.press, szefowa departamentu komunikacji i promocji NBP może zarabiać znacznie więcej. Martyna Wojciechowska ma bowiem dostawać też 11 tysięcy złotych miesięcznie z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, dokąd posłał ją prezes banku centralnego Adam Glapiński.

Wraz z medialnymi informacjami na temat pensji Martyny Wojciechowskiej na Twitterze pojawiły się zestawienia zarobków światowych przywódców. Okazuje się, że dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji NBP zarabia więcej niż premier Wielkiej Brytanii czy prezydenci Francji i Rosji. Gazeta.pl, powołując się na dane udostępnione na portalu Ig.com, pisała, że Theresa May i Emmanuel Macron zarabiają rocznie równowartość ok. 800 tys. zł. Pensja prezydenta Rosji Władimira Putina to "zaledwie" równowartość ok. pół miliona złotych.