Chciałbym, żeby prezydentem został mądry, otwarty, uczciwy i odważny polityk, czerpał ze swej szczerości, a nie opierał się na szwadronach śmierci - za te słowa kilka miesięcy temu białoruski sąd skazał na więzienie dwóch dziennikarzy niezależnej gazety „Pahonia”. Uznano je za ciężką obrazę prezydenta Łukaszenki.

Gazeta „Pahonia” została zamknięta, zaś wyrok na Pawła Możejkę i Mikołę Markiewicza był początkiem otwartej walki reżimu w Mińsku z niezależnymi mediami.

Dziennikarze „Pahonii” wierzą jednak, że ludzie Łukaszenki odchodzą i wkrótce nastąpi czas, że my będziemy tworzyć nową Białoruś - powiedział RMF w specjalnym wywiadzie osadzony w półotwartym zakładzie karnym Paweł Możejka.

Niestety marzenia dziennikarzy o nowym, madrym i odważnym prezydencie chyba nie szybko się spełnią, bo Łukaszenka niedawno zapowiedział, że zamierza ubiegać się o trzecią kadencję.

Choć Paweł Możejka nie przebywa w zamkniętym zakładzie karnym, to opowiada, że warunki, w jakich odsiaduje karę, są uwłaczające: Jest znacznie gorzej niż w zwykłym więzieniu. W więzieniu człowiek siedzi wprawdzie cały czas zamknięty, ale jest karmiony, dostaje cały czas jakieś parce itd., itd. I prawie nic nie płaci, mówię o pieniądzach. Tutaj jesteś jakby trochę wolny. Zarabiasz trochę pieniędzy, ale musisz za wszystko płacić. Sam siebie utrzymujesz - mówił RMF dziennikarz "Pahonii".

Na Białorusi wszystkie niezależne myśli są tłumione w zarodku, a odważni, piszący prawdę o reżimie dziennikarze zamykani. Ten proces eliminowania niezależnych mediów na Białorusi nasilił się – zdaniem Pawła Możejki - po aresztowaniu dziennikarzy „Pahonii.

Proces Pahonii stał się poligonem doświadczalnym (...) Inni dziennikarze także są prześladowani, przeciwko nim toczą się sprawy w sądach.

Nie poddaje się i zapewnia, że nie zakończy pracy jako dziennikarz i planuje otworzyć nową gazetę w Grodnie.

16:25