Rzeź wołyńska, „zaplanowana i z niewysłowionym okrucieństwem realizowana przez OUN – UPA, w piekło cierpienia zamieniła nie tylko Wołyń, ale też liczne wioski Podola, Pokucia czy Małopolski Wschodniej” – podkreślił w dniu pamięci o ofiarach rzezi wołyńskiej premier Mateusz Morawiecki. Zaznaczył, że „nigdy nie pozwolimy na wymazanie z pamięci czy zakłamanie tej strasznej i ważnej części dziejów”.
Właśnie dzisiaj, 11 lipca, obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa poświęcony pamięci ofiar rzezi wołyńskiej, dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od lutego 1943 do lutego 1945 roku.
Sprawcami zbrodni wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów - frakcja Stepana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz ludność ukraińska, która uczestniczyła w mordowaniu polskich sąsiadów.
Bezpośrednią odpowiedzialność za przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na polskiej ludności cywilnej ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz.
W dniach 11 i 12 lipca 1943 roku Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na Polaków w mniej więcej 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim.
Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 roku fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów. Łącznie w latach 1943-45 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło około 100 tysięcy Polaków.
W poście na Facebooku szef polskiego rządu podkreślił, że "Zbrodnia Wołyńska to jedna z największych tragedii w dziejach narodu polskiego i zarazem jeden z najbardziej przerażających aktów ludobójstwa".
"Zaplanowana i z niewysłowionym okrucieństwem realizowana przez OUN - UPA w piekło cierpienia zamieniła nie tylko Wołyń, ale też liczne wioski Podola, Pokucia czy Małopolski Wschodniej" - zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Przypomniał, że w czasach PRL-u temat rzezi wołyńskiej należał do "tematów zakazanych", ale i zaznaczył: "W moim rodzinnym Wrocławiu o tej straszliwej rzezi opowiadano w domach, w kościołach, odprawiano msze święte w intencji pomordowanych".
"Z wielkim bólem i trudem o wydarzeniach tych opowiadała mi moja Mama, która urodziła się i mieszkała w Stanisławowie. Od września 1939 w mieście tym szalał terror oprawców sowieckich, a od lata 1941 niemieckich. W tych czasach, w których nikt nie był pewien, czy dożyje następnego dnia, na kresowych wioskach, zwłaszcza od 1942 r., najbardziej obawiano się jednak śmierci z rąk morderców ukraińskich, praktykujących dziesiątki sposobów mordu bestialskiego i krańcowo okrutnego" - napisał Morawiecki.
Zaznaczył, że ofiarami rzezi wołyńskiej byli również ludzie niepolskiej narodowości, "w tym także Ukraińcy niechcący brać udziału w potwornej zbrodni i udzielający pomocy Polakom".
"Nigdy nie zapomnimy o męczeńskiej śmierci wielu dziesiątek tysięcy Polaków, jak też o bohaterstwie tych, którzy stawali w ich obronie. Nigdy też nie pozwolimy na wymazanie z pamięci czy zakłamanie tej strasznej i ważnej części dziejów" - zaznaczył premier.
"Pragniemy zrozumienia i jak najlepszych relacji ze wszystkimi naszymi sąsiadami. Są one jednak możliwe tylko i wyłącznie na gruncie całkowitej prawdy także o najboleśniejszych doświadczeniach przeszłości" - podkreślił na koniec Mateusz Morawiecki.