Zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem, którego skutkiem była śmierć zwierzęcia, usłyszał były senator z Kaszub Waldemar B. Mężczyzna miał przywiązać psa do haka samochodu i ciągnąć go za autem.
Do policji w Kościerzynie trafiło nagranie, na którym widać jak pies przywiązany do samochodu próbuje nadgonić auto. W pewnym momencie zwierzę się przewraca i jest ciągnięte za samochodem. Nagranie zostało rejestrowane przez kierowcę, który jechał za autem Waldemara B.
Policjantom udało się namierzyć właściciela samochodu - okazało się, że to były senator PiS Waldemar B.
Zwierzę nie przeżyło, choć początkowo sugerowano, że pies jest zdrowy i trafił do schroniska. Przeprowadzono sekcję zwłok. Ze wstępnej opinii wynika, że zwierzę zginęło w wyniku obrażeń spowodowanych ciągnięciem za samochodem.
Waldemarowi B. postawiono zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem, którego skutkiem była śmierć zwierzęcia - informuje dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa. Były senator nie przyznaje się do winy. Prokuratura chce dla niego tymczasowego aresztu.
Jeszcze przed przesłuchaniem i sekcją zwłok były senator w rozmowie z Interią mówił, że "kocha zwierzęta". Nawet w adopcje koty wziąłem - mówił.
Polityk przedstawił swoją wersję wydarzeń. Pies wydostał się poza ogrodzenie, szukałem go, odnalazłem i po prostu doprowadziłem go na swoją posesję. Pies biegł, krokiem sobie szedł (za samochodem - przyp. RMF FM.)
Dodał, że faktycznie zahaczył smycz psa o hak samochodowy. Tłumaczył, że zrobił to, aby "doprowadzić psa do domu". Gdy zauważył, że zwierzę się przewróciło, od razu się zatrzymał.
Waldemar B. był w ostatnim czasie przedstawicielem ministra rolnictwa i rozwoju wsi w Społecznej Radzie Doradztwa Rolniczego przy Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Lubaniu.
O interwencję w jego sprawie prosili nas inni członkowie rady. Tłumaczyli, że rada organizuje m.in. szkolenia dla rolników dotyczące dobrostanu i ochrony zwierząt.