Mężczyzna podpalił się przed Sejmem. Około 13:30 ugasili go policjanci, patrolujący okolice parlamentu. W akcji ratunkowej pomagali świadkowie zdarzenia. Poszkodowany został przekazany zespołowi karetki.

Mężczyzna miał przy sobie dokumenty, więc policja bardzo szybko ustaliła jego dane personalne. To 48-latek zameldowany w Wielkopolsce. Mężczyzna trafił do wojskowego szpitala przy ulicy Szaserów.

Jak dowiedział się reporter RMF FM mężczyzna jest teraz szczegółowo badany w szpitalu -  ma liczne poparzenia, natomiast po ugaszeniu policjanci przytomnego przekazali go załodze pogotowia. 

Z relacji świadków wynika, że 48-latek przyjechał przed Sejm - w okolice pomnika Armii Krajowej -  na rowerze i oblewał się łatwopalną substancją od głowy. Zauważyli go policjanci z patrolu i przechodnie. Przewrócili na ziemię i ugasili. Następnie wezwano karetkę pogotowia.

Wybiegłem zza samochodu, patrzę - człowiek leży. Już policja przy nim była. Nie całe  dwa metry od niego paliło się ognisko. Zaczęliśmy to z kolegą gasić, ale to benzyna, to nie dało  rady - relacjonuje w rozmowie z Krzysztofem Zasadą świadek tego wydarzenia. Według mężczyzny, policjanci zapytali 48-latka dlaczego to zrobił - poparzony miał im odpowiedzieć, że "w tym kraju nie ma sprawiedliwości". Powiedział to im dwukrotnie - dodaje świadek.

Akcja trwała 15 min. Miał wypaloną dziurę w bluzie - relacjonuje mężczyzna i jak dodaje - przytomny został przekazany zespołowi medycznemu.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Na razie nie wiadomo, dlaczego doszło do tego zdarzenia. Mężczyzna nie miał przy sobie żadnego listu, czy transparentów. Nie wznosił także żadnych okrzyków. Teraz policjanci czekają na informację od lekarzy, czy i kiedy będzie można go przesłuchać. 

Centrum Informacyjne Sejmu w rozmowie z Onetem przekazało, że nie zna sprawy. Na tę chwilę nie może podawać żadnych informacji - powiedziała portalowi Straż Marszałkowska.

Opracowanie: