Beata Ch., współoskarżona w sprawie śmierci prawie dwuletniego syna Szymona, podtrzymała przed sądem swe stanowisko, że dziecko było bite przez ojca Jarosława R. Sama przyznała jedynie, że karciła dziecko za ssanie palca.
Oboje rodziców prokuratura oskarżyła o zabójstwo dziecka, które zmarło w lutym 2010 r. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach odbyła się w środę czwarta rozprawa w tym procesie. Beata Ch. i jej były partner Jarosław R. nie przyznają się do zbrodni i wzajemnie obciążają się winą.
Matka Szymona odpowiadała na pytania sądu i stron procesu. Beata Ch. mówiła, że Szymon był wcześniakiem i krótko po urodzeniu chorował. Szymon był niezbyt aktywnym dzieckiem; zaczął chodzić dopiero na krótko przed śmiercią.
Z wyjaśnień Beaty Ch. wynika, że Szymon zaczął źle się czuć, jeszcze zanim został po raz pierwszy uderzony przez ojca. Kilka dni przed śmiercią Jarosław R. miał potrząsnąć dzieckiem i uderzyć. Chciałam wziąć Szymona, ale wtedy zostałam odepchnięta - powiedziała i zaznaczyła, że samego uderzenia dziecka nie widziała. Kobieta zeznała, że nie pytała Jarosława R., co zrobił dziecku. Kiedy po zajściu obejrzała Szymona, zauważyła, że ma odciśnięte palce na rękach i twarzy, a także ślad w okolicach lewej nerki, przypominający odbicie ręki. Następnego dnia widoczne już były zasinienia. Przez kolejne dni dziecko często płakało, nie chciało jeść - zeznała. Według Beaty Ch. po raz kolejny Jarosław R. miał uderzyć Szymona kilka dni później, tym razem w brzuch. Tego dnia dziecko zmarło.
Sąd okazał oskarżonej zdjęcia z sekcji zwłok Szymona. Miała wskazać obrażenia, które zauważyła przed śmiercią syna.
Przesłuchiwany na poprzednich rozprawach Jarosław R. twierdzi, że to Beata Ch. pobiła dziecko. W środę jego obrońca Andrzej Herman nawiązał do wyjaśnień Beaty Ch., w których kobieta mówiła, że Szymon miał delikatną skórę i pojawiały się na niej sińce przy każdym "szmyrnięciu". Oskarżona wyjaśniła, że miała na myśli lekkie uderzenia lub sytuacje, w których chłopiec sam się uderzył. Kobieta przyznała, że karciła Szymona, gdy ten ssał palec. Uderzenia nie były silne, dziecko nie płakało po nich - zapewniła.
Beata Ch. potwierdziła też, że w areszcie poznała Katarzynę W., skazaną kilka tygodni temu za zabicie półrocznej córki Magdy. Matka Szymona powiedziała, że kobiety nie przekazywały sobie sugestii, jak mają zachowywać się na swoich procesach.
Mec. Herman powiedział po rozprawie, że jest zaskoczony nowymi szczegółami, które pojawiły się w wypowiedziach Beaty Ch.
Obrońca Beaty Ch. Marek Krupski uważa, że wyjaśnienia jego klientki nie zmodyfikowały stanowiska obrony. Ocenił, że proces opiera się głównie na ocenie wiarygodności wyjaśnień obojga oskarżonych, ponieważ nie ma bezpośrednich świadków tego, co zaszło.
Śledztwo ws. śmierci dziecka prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. Przyjęła ona wersję bliższą wyjaśnieniom Beaty Ch. i uznała, że to ojciec pobił dziecko, jednakże zabójstwo zarzuciła obojgu rodzicom. Według ustaleń postępowania 24 lutego 2010 r. ojciec mocno uderzył Szymona, co skutkowało pęknięciem jelita cienkiego. 27 lutego Jarosław R. miał zadać dziecku kolejny silny cios pięścią w brzuch. Tego samego dnia Szymon zmarł. Prokuratura przyjęła, że rodzice godzili się na śmierć dziecka, nie udzielając mu pomocy. Próbowali wprawdzie reanimować Szymona, ale na pomoc było już za późno. Jeszcze w dniu śmierci zwłoki syna przewieźli samochodem do Cieszyna i porzucili je w stawie. Policja długo nie mogła ustalić tożsamości chłopca, jego rodziców zatrzymano dopiero w czerwcu 2012.
(abs)