Wielki sukces Mateusza Waligóry! Podróżnik nad ranem polskiego czasu zdobył biegun południowy. Dotarł tam po prawie dwóch miesiącach samotnej wędrówki przez Antarktydę. Polak poruszał się na nartach, nie korzystał z żadnego wsparcia z zewnątrz, a cały ekwipunek ciągnął za sobą na saniach. Jest czwartym Polakiem, który dokonał tego wyczynu w tym stylu. Na biegunie południowym pojawił się z żółto-niebieską flagą RMF FM.

Waligóra w drodze na biegun pokonał ponad 1200 kilometrów. W ostatnich dniach wędrówki zdecydowanie przyspieszył i udało mu się osiągnąć swój cel w czasie krótszym niż 60 dni. O pierwszych wrażeniach opowiedział prosto z bieguna południowego w specjalnym łączeniu z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem.

Michał Rodak: Jakie to uczucie spełnić swoje marzenie i dotrzeć do bieguna południowego?

Mateusz Waligóra: To na pewno uczucie, które trudno opisać słowami. Kiedy tak długo marzyło się o jakimś celu, tak długo pracowało na ten cel i nagle realizuje się to marzenie, to z jednej strony jest ogromna radość, ale też z drugiej strony jakaś pustka, bo co tu teraz robić? Mam takie uczucie, jakkolwiek to zabrzmi, że po dojściu do bieguna ja już naprawdę w tym, co robię zawodowo, a miałem to szczęście zamienić swoją pasję w pracę, już nic nie muszę. Teraz mogę już tylko robić różne rzeczy.

Jak to miejsce, gdzie dotarłeś, teraz wygląda? Opisz je naszym słuchaczom i czytelnikom.

Obok znajduje się baza całoroczna Amundsena-Scotta, w której pracują amerykańscy naukowcy. Dociera się najpierw do bieguna geograficznego, którego lokalizacja jest oczywiście stała, ale lodowiec na Antarktydzie przemieszcza się w okolicy bieguna z prędkością 10 metrów na rok, a zatem to miejsce oznaczające biegun się zmienia. Następnie możemy dojść do bieguna ceremonialnego, w którym znajduje się taka wielka, charakterystyczna, lustrzana kula i to właśnie stamtąd oglądamy te wszystkie fotografie zdobywców bieguna. Jest też baza amerykańskiej firmy Antarctic Logistic & Expeditions, która zajmuje się obsługą tych wszystkich sportowych wypraw i ta baza będzie funkcjonowała jeszcze przez około 2 tygodnie, a następnie zostanie zamknięta i ponownie otwarta dopiero w lecie przyszłego roku.

Co jeszcze dziś cię czeka? Będzie możliwe krótkie świętowanie?

Lada chwila wylecę niewielkim samolotem ponownie na krawędź kontynentu antarktycznego do bazy Union Glacier, skąd po kilku godzinach wylecę już do Punta Arenas w Chile, a zatem tego czasu na biegunie nie będę miał zbyt dużo. Sam biegun był celem, ale to, co było ważne, co prowadziło do niego, to droga i ta droga pozwoliła mi się nasycić Antarktydą, więc nie czuję specjalnego żalu, że nie spędzę tutaj kolejnych kilku miesięcy. Cieszę się na powrót, na spotkanie z rodziną i na te wszystkie drobne rzeczy, których zapewne na co dzień nie doceniamy, bo przywykliśmy do nich, a kiedy przez 2 miesiące jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie oraz zapas jedzenia i paliwa, który ciągniemy na naszych saniach, to bułki drożdżowe i kawa urastają do rangi wielkich przyjemności.

Opracowanie: