Były minister zdrowia Łukasz Szumowski udzielił Interii wywiadu, w którym stwierdził, że za wprowadzenie e-recept Janusz Cieszyński powinien mieć postawione pomniki w każdej gminie. W rozmowie z Piotrem Witwickim Szumowski bronił decyzji o zakupie respiratorów od handlarza bronią. Wskazał też, że w niektórych grupach szczepienia powinny być obowiązkowe. Zaznaczył, że rozdzielność majątkową ma z żoną od 2008 roku.
Minister, który w niesławie opuścił rząd, opowiedział jak z jego perspektywy wyglądało podejmowanie decyzji na początku pandemii. O jednym z najbardziej kontrowersyjnych ruchów - zamknięciu lasów - powiedział, że zdecydowano się na niego względu na informacje, które spływały do rządu od policji i straży leśnej. Służby informowały, że na parkingach przy lasach gromadzą się ludzie, a to może sprzyjać transmisji wirusa. Zaznaczam, że nie było wówczas komfortu czasowego, decyzje trzeba było podejmować na cito. Teraz już wiemy, że na świeżym powietrzu ryzyko transmisji jest bardzo niskie. Dziś jesteśmy mądrzejsi i mogę powiedzieć, że to był błąd - przyznał Szumowski.
Lekarz zaznaczył, że opieka medyczna na początku pandemii w Polsce nie działała idealnie. Ale mieliśmy zasoby i możliwości szybkiej organizacji opieki nad pacjentami. I dlatego nie mieliśmy takiej tragedii, jaką mogliśmy mieć. Szpitale jednoimienne udało się bardzo szybko zorganizować.
Dlaczego podpisano umowę z handlarzem bronią? " Była pozytywna rekomendacja"
Koniecznością podejmowania decyzji w błyskawicznym tempie Szumowski tłumaczy też zakup respiratorów od handlarza bronią. Były minister twierdzi, że wcześniej nie znał człowieka, który zaoferował Polsce zakup sprzętu, ale jego propozycja została uznana za "wartościową". Podpisaliśmy umowę. Zresztą wstępne wnioski NIK-u mówią coś bardzo podobnego. Tam pada stwierdzenie, że szczególna sytuacja wymagała szybkich decyzji, które miały wspierać personel medyczny, a to utrudniało zabezpieczenie interesu Skarbu Państwa. Ludzie trochę zapomnieli, jaka była wtedy sytuacja. Była pozytywna rekomendacja, bo można było pozyskać respiratory, które były wówczas na wagę złota. W tamtym okresie służby na całym świecie uważały, że nawet bardzo ryzykowne transakcje są warte tego, by zabezpieczyć życie ludzi - stwierdził poseł.
Szumowski mówił też o wysiłkach rządu, dzięki którym państwo powoli odzyskuje pieniądze za respiratory. Połowa z tej kwoty (55 milionów złotych na zaliczki dla firmy, która miała dostarczyć respiratory - przyp. RMF FM) już została spłacona, a na poczet drugiej połowy został zajęty sprzęt, tj. ponad 400 respiratorów, które przywiózł do Polski kontrahent - dodał.
Choć Szumowski przyznaje, że zapewne zostanie zapamiętany jako "minister od covidu" to chwali się, że za jego urzędowania udało się zreformować psychiatrię, wprowadzić ścieżkę pacjenta onkologicznego i zmienić ustawę o zawodzie lekarza.
CZYTAJ WIĘCEJ NA PORTALU INTERIA.PL
Wskazał też na zasługi byłego wiceministra Janusza Cieszyńskiego. Jeśli mamy mówić o systemie, to uważam, że minister Cieszyński powinien mieć postawione pomniki w każdej gminie, bo udało mu się wprowadzić e-receptę. Jak wyglądałaby pandemia, gdybyśmy musieli przychodzić do lekarza po receptę? Ilu ludzi więcej zaraziłoby się w poczekalni w przychodni, ilu z nich umarłoby (...) Minister Cieszyński uratował wiele ludzkich żyć, bo nie trzeba było iść do przychodni i narażać się na zakażenie. Chciałbym tu podkreślić, że pretensje polityczne dotyczące dostawców sprzętu, którzy nie wywiązali się ze swoich zobowiązań, i o to, że bardziej ceniliśmy życie ludzi niż własny święty spokój, powinny być kierowane do szefa ministra Cieszyńskiego, czyli do mnie - mówił.
Piotr Witwicki pytał też swojego rozmówcę o jego majątek. Z ostatniego oświadczenia byłego ministra wynika, że nie ma on domu, ani mieszkania. Wszystko jest przepisane na jego żonę. Rozdzielność majątkową mam od 2008 roku, gdy jeszcze mi się nie śniło, że mogę być w polityce. Wtedy też przepisałem dom na żonę. Ona spędziła wiele lat z dziećmi, a ja pracowałem i świetnie zarabiałem. Ona w dużym stopniu wypracowała ten majątek. Ja mam dwie działki, samochody i świetny zawód. Gdyby przy jakimkolwiek zabiegu, który wykonywałem, doszło do powikłań i musiałbym spłacać duże odszkodowanie, to gdybyśmy mieli wspólnotę majątkową, moja żona by została z niczym. To nie byłoby w porządku wobec niej. Dlatego od ponad 10 lat mamy rozdzielność majątkową - tłumaczył.
Podkreślił, że media już dawno opisały wszystko, co posiada poseł, a majątki polityków i ich rodzin są kontrolowane przez odpowiednie instytucje. Wyjaśniał, że zarówno on, jak jego żona doszli do wszystkiego wieloletnią pracą. W majątku nic nie zawdzięczam polityce i sprawowaniu funkcji publicznych - podsumował.
Były minister ocenił, że szczepienia przeciw Covid-19 powinny być obowiązkowe dla medyków, a obowiązek szczepień to nic nowego w Polsce. Jeśli medyk mówi, że nie będzie się szczepić, bo to wkracza w jego strefę wolności i komfortu, to trzeba mu odpowiedzieć: tak wkracza i będziesz się szczepić. Ryzyko negatywnych odczynów jest, ale niezwykle małe. Jesteśmy w zawodzie, w którym podejmujemy ryzyko - tłumaczył.
Przypomniał, że obawa przed szczepionkami istniała zawsze. W historii medycyny jest to rodzaj specyficznej terapii, przed którą zawsze był strach. Dziś pewnie nie jest to już obawa przed wirusem tylko przed bardzo wysoką technologią. To jak w oświeceniu obawa przed ścięciem włosów, które miało powodować śmierć - mówił.
Jego zdaniem szczepieni jest moralnym obowiązkiem. Zaapelował więc do wszystkich "od celebrytów do Episkopatu" o wsparcie akcji szczepień.