Do olsztyńskiego szpitala trafiła 7-letnia Sylwia, której nie goiła się złamana ręka. Lekarze po prześwietleniu dziewczynki z przerażeniem odkryli, że dziecko miało w swoim życiu kilka złamań rąk, nóg i nosa, które same się zrastały. Wszystko wskazuje na to, że urazy były efektem pobicia.
Jeszcze nie wiadomo, kto bił dziewczynkę. Są dwie możliwości: nad Sylwią znęcali się jej rodzice lub rodzina zastępcza, do której dziecko trafiło dwa lata temu, po tym jak matce odebrano prawa rodzicielskie za nadużywanie alkoholu.
Liczne zrosty kości i blizny na ciele dziewczynki świadczą o tym, że była ona bita od kilku lat. One same się zrastały powodując zrosty nieregularne, nieforemne. (…) I to jest straszne, bo to jest tzw. przewlekły ból - podkreśla dyrektorka szpitala dziecięcego w Olsztynie. Lekarze mają tylko jedno określenie dla osoby, która znęcała się nad Sylwią: kat.
Policja i prokuratura ustala teraz, kto znęcał się nad dziewczynką.