Sztab Włodzimierza Cimoszewicza wraca do spraw sprzed ponad dekady. Chce, by premier ujawnił i podał do publicznej wiadomości dokumentację dotyczącą umieszczenia w centralnych władzach "Solidarności" kadrowego funkcjonariusza UOP.
W tamtych czasach szefem Urzędu Ochrony Państwa, obecnie ABW, był Konstanty Miodowicz. Jego nazwisko podczas przedwyborczej wymiany ciosów pojawia się bardzo często. Sztab Cimoszewicza zarzuca mu przygotowywanie prowokacji przeciwko ich kandydatowi.
Poseł Platformy Obywatelskiej dowodzi jednak, że zarzuty sztabu Cimoszewicza są nieprawdziwe. Bzdura, brednia, kalumnia, pomówienie - to tylko część określeń, które mają przekonać, że kierowany przez Miodowicza kontrwywiad nie inwigilował „Solidarności”. Nie prowadzono jakichkolwiek działań o jakiejkolwiek naturze i charakterze, które mogły być realizowane z pozycji UOP, a które by naruszały interes lub cień interesu związku zawodowego - tłumaczy poseł PO.
Miodowicz uważa, że jeśli premier rzeczywiście ma do dyspozycji jakiekolwiek materiały na ten temat, powinien je odtajnić. I dobrze by było, aby tak zrobił, bo inaczej będziemy mieć słowo przeciwko słowu.