Nadal trwają rozmowy między związkowcami z PKP a rządem. Kością niezgody są lokalne deficytowe przewozy pasażerskie; związkowcy żądają większych dotacji z budżetu. Dziś podczas obrad komisji trójstronnej kolejarze po raz kolejny przekonywali do swoich racji wicepremiera Hausnera.
Na razie każda ze stron wie swoje. Nasz państwowy budżet nie jest z gumy i po pierwsze absolutnie nie może nas być stać na marnotrawne wydawanie środków. A w ogóle wiadomo, że wydatki musimy ograniczać. To także dotyczy PKP - przekonuje Jerzy Hausner.
Po swojej stronie wicepremier ma pracodawców. Ale ich zdaniem mogłoby być lepiej: Ze strony rządu potrzebna jest większa konsekwencja - ocenia Henryka Bochniarz, szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.
Ale swoje wie też postrach kolejnych rządów Stanisław Kogut z kolejarskiej Solidarności. My oczekujemy zrealizowania ustaleń z 10 na 11 lipca, że z budżetu państwa jest dotacja do kolei regionalnych 800 mln złotych i odstąpienie od regionalizacji tych przewozów.
Jednak rządowy plan przewiduje, że od przyszłego roku wspomaganiem lokalnych połączeń zajmą się samorządy i kwota dotacji z budżetu wyniesie niewiele ponad 500 mln złotych. Zdaniem Koguta takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia: Rząd, który powinien służyć społeczeństwu, działa przeciwko społeczeństwu.
Na razie więc na kompromis się nie zanosi i niewykluczone, że w grudniu strajk generalny na kolei jednak nas nie ominie.
20:10