Nigdy nie byłem agentem czy tajnym współpracownikiem SB. Od początku działałem w opozycji - powiedział „Życiu Warszawy” ksiądz prałat Wiesław Niewęgłowski, rzekomy „Recenzent”. Duchowny wystąpił do Instytutu Pamięci Narodowej o nadanie mu statusu pokrzywdzonego.
Warszawski duszpasterz środowisk twórczych twierdzi, że o sprawie wypowie się szerzej dopiero, gdy dostanie odpowiedź z IPN. Jak mówi, gdyby był agentem, SB nigdy nie blokowałaby mu prób wyjazdów za granicę.
Jak dowiedziała się gazeta pod pseudonimem „Recenzent” SB zarejestrowała właśnie ks. Niewęgłowskiego. Oceniała go jako jednego z cenniejszych agentów w Kościele. „Recenzent” współpracował z bezpieką przez blisko 22 lata. Wiadomo, że agenta wykorzystywano do inwigilowania warszawskiego Kościoła, a także podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 r.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie chciał potwierdzić, że "Recenzent" to prałat Niewęgłowski. Ujawnił tylko, że wysłał do tajnego współpracownika SB list z prośbą o wyjaśnienia. Dostał krótką odpowiedź, że duchowny ten złożył już wyjaśnienia władzom kościelnym.