Dwumiesięczne dziecko pozostawione na kilkadziesiąt minut bez opieki w zamkniętym samochodzie w Kielcach. Jego matka w tym czasie robiła zakupy. Na miejscu interweniowały służby ratunkowe.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w południe przed jednym ze sklepów w Kielcach. Jako pierwszy na miejscu interweniował funkcjonariusz koneckiej policji, który w czasie wolnym od służby był w stolicy regionu świętokrzyskiego. Funkcjonariusz zauważył, że w zaparkowanym oplu, na przednim siedzeniu pasażera w nosidełku znajdowało się dwumiesięczne dziecko bez żadnej opieki.
Szyby w pojeździe były uchylone, natomiast dziecko coraz głośniej płakało. Z uwagi na wysoką temperaturę, która panowała na dworze, pozostawienie dziecka w pojeździe mogłoby narazić go na niebezpieczeństwo. Funkcjonariusz zaalarmował służby, a następnie otworzył drzwi od pojazdu i wyjął dziecko na zewnątrz - przekazała st. sierż. Marta Przygodzka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Końskich.
Na miejsce wezwano karetkę. Na szczęście dziewczynka nie wymagała pomocy. Po około 20 minutach od podjęcia interwencji do samochodu przyszła 34-letnia matka dziewczynki. Kobieta miała bagatelizować całe zdarzenie, twierdząc, że nie było jej tylko chwilę.
Zawiadomienie w tej sprawie zostanie skierowane do sądu rodzinnego.
Funkcjonariusze przypominają, że w upalne dni temperatura we wnętrzu samochodu potrafi wzrosnąć nawet o 20 stopni Celsjusza w ciągu dziesięciu minut. Wystarczy kilkanaście, a nawet kilka minut, aby organizm dziecka zamkniętego w samochodzie podczas upału, przestał normalnie funkcjonować.