"Gdy rozmawiam z ludźmi o samochodach, wychodzi na to, że zaczynamy się tej przyszłości bać. W momencie, kiedy elektromobilność uzupełnia motoryzację tradycyjną, to jest super. Jest to znakomite uzupełnienie naszej floty samochodów. Ale powiedzmy sobie otwarcie samochody elektryczne póki co nie są dla wszystkich i nie są do wszystkiego" - mówił Adam Kornacki. Wyścigowy mistrz Polski, dziennikarz TVN Turbo, znany z programu Zakup kontrolowany, był gościem Radia RMF24.
Adam Kornacki pytany był m.in. o mity związane z samochodami. To są te wszystkie motoryzacyjne stereotypy pod tytułem: francuskich nie kupuj, włoskie to się psują, japońskie to rdzewieją itd. Dziennikarz TVN Turbo zwrócił uwagę na widoczny postęp globalizacji, zaznaczając jednocześnie, że wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że kupując przykładowo samochód marki Mercedes, mamy w nim silnik Renault, czy wybierając Mitsubishi mamy do czynienia z Renault Captur, tylko oklejone innymi logotypami. Dzisiaj czy jeździmy Peugeotem czy jeździmy Oplem, nie ma właściwie żadnego znaczenia, bo Astra i 308 to są bliźniacze konstrukcje - zaznaczył. Według gościa Radia RMF24 nie można dziś przychodzić z zamysłem zakupienia "stuprocentowego Niemca", gdyż można go nie dostać.
Na pytanie o wyższość manualnej skrzyni biegów, wyścigowy mistrz Polski odpowiedział stanowczo:Totalny fałsz. To jest znowu stereotyp głoszony przez tych, którzy nigdy nie próbowali jazdy prawdopodobnie ze skrzynią automatyczną. Właściwie cała Europa przesiada się na automaty.
Według Adama Kornackiego te skrzynie, które kiedyś kojarzyły się ludziom z powolnym amerykańskim automatem, dzisiaj są urządzeniami, które pozwalają szybciej zmieniać przyłożenia, niż doświadczony kierowca Formuły 1. Nigdy w układzie H z tym tradycyjnym lewarkiem nie zmienimy biegów w tempie 15 milisekund. A dzisiaj dobre skrzynie automatyczne właśnie tyle potrzebują, żeby te przełożenia zmienić. Jeżeli coś jest wydajne, efektywne, jeżeli coś pozwala szybciej samochodem przyspieszać niż ze skrzynią manualną, to ja się pod tym absolutnie podpisuję - mówił gość Krzysztofa Urbaniaka.
Według dziennikarza TVN Turbo - nie każdy. Dużo zależy od tego, z jaką siłą używamy pedału akceleratora. Rozwijając myśl, jeśli jedziemy z głową, to automatem da się pojechać bardzo oszczędnie i nie ma znaczenia czy jest to skrzynia manualna czy automatyczna. Automat działa intuicyjnie. To dodanie gazu sprawia, że on wie, czy ma bieg zredukować, czy ma bieg zmienić na wyższy. Te wszystkie sztuki i zasady ecodrivingu można stosować tak samo ze skrzynią manualną jak i automatyczną - zaznaczył.
Ekspert podkreśla, że ecodriving to nie, jak może się wydawać - powolna, monotonna jazda, a dynamiczne przyspieszenie, np. podczas wyprzedzania. Aby spalać mniej należy poruszać się równo w ruchu drogowym. Jeżeli jest 70, jedźmy 70, jak jedziemy autostradą, jedźmy 140. Jak ktoś się boi, to niech jedzie 130, ale niech nie jedzie 80, bo wtedy ta jego pseudooszczędność, że niby mniej spalę, stwarza po prostu zagrożenie i niebezpieczeństwo w ruchu drogowym - mówił Kornacki.
To kolejny mit, jaki obala gość Krzysztofa Urbaniaka.
Od tego mamy biegi. Tak samo jak skrzynia automatyczna robi, że gdy dotaczamy się do świateł albo puszczamy gaz i dotaczamy się do zakrętu, nie robimy tego na luzie. Dlaczego? Dlatego, że kiedy będziemy redukować biegi, cały czas mamy oś napędzaną pod kontrolą (...). - mówił dziennikarz. Dodał również, że jeśli napotkamy na drodze sarnę i będziemy zmuszeni ją wyminąć to mamy dwa wyjścia - hamować albo przyspieszyć i gwałtownie skręcać - czyli mamy panowanie nad naszym pojazdem. W momencie gdy silnik zmniejsza obroty, spalanie jest porównywalne do tego na biegu jałowym. To nie zwiększa zużycia paliwa, a pozwala na utrzymanie kontroli nad pojazdem - podkreślał dziennikarz motoryzacyjny.
Volvo produkuje najbardziej bezpieczne samochody na świecie, a Toyota najbardziej bezawaryjne. Są to mity, które utrwaliła między innymi reklama. Zdaniem Adama Kornackiego ludzie na jej podstawie wyrabiają sobie określone zdanie. Objechałem tych samochodów dziesiątki tysięcy i muszę powiedzieć, że wszystkie stereotypy są ugruntowane w przeszłości - podkreślał dziennikarz TVN Turbo. Dodał również, że samochód marki Volvo został nazwany najbezpieczniejszym samochodem, dlatego, że producent wynalazł pasy bezpieczeństwa i brał udział w tzw. crash testach. Rzeczywiście do bezpieczeństwa pasażerów i pieszych ten koncern podchodził zawsze z wielką pieczołowitością. A jaki mamy dzisiaj stereotyp? Volvo to chińskie badziewie. Rzeczywiście kapitał chiński wniknął do Volvo, ale na Europę w dalszym ciągu projektowane, wymyślane, konstruowane i produkowane na masową skalę jest w Szwecji. Gość Krzysztofa Urbaniaka podkreślił również, że gdyby nie chiński kapitał, to nie powstałyby najdroższe elementy produkcji samochodu czyli płyty podłogowe.
Wspomniał również o samochodach marki Toyota.Toyota sobie tą bezawaryjnością strzeliła w kolano, bo dzisiaj wyjedziesz na ulice Warszawy i co widzisz? Same rozklekotane Priusy i Aurisy, bo się mówi, że te samochody będą jeździć wiecznie (...). Te samochody wciąż jeżdżą praktycznie mechanicznie, są wciąż sprawne. Ale czy ktoś dzisiaj, patrząc na ulicę, chciałby jeździć nimi na co dzień? Nie, bo ci, którzy nimi jeżdżą, zwykle jeżdżą wolno i niebezpiecznie - mówił Adam Kornacki.
Wszystko zależy od tego, do czego jest nam potrzebny. Wyścigowy mistrz Polski wychodzi z założenia, że samochód idealny powinien być uniwersalny. Natomiast jest pewien problem - w każdej dziedzinie produkt, który jest wszechstronny, będzie miał mniej wydajną rzecz, która w wyspecjalizowanej dziedzinie będzie lepsza - dodał Adam Kornacki.
Okazuje się, że w każdej specjalizacji, w każdej dziedzinie będzie przegrywał z samochodami, które w tej dziedzinie się specjalizują. Przede wszystkim my sami musimy być zadowoleni z naszego samochodu - podkreślał.
Ekspert często spotyka się z opinią, że pojazdy, które kiedyś były słabiej zaawansowane technologicznie, były zdecydowanie mniej awaryjne. Dziennikarz wspomniał o tym, że ludzie spoglądają ze strachem w przyszłość, napotykając coraz częściej tematy dotyczące samochodów elektrycznych czy zakazu rejestracji pojazdów spalinowych w Unii Europejskiej w 2035 roku. W momencie, kiedy elektromobilność uzupełnia motoryzację tradycyjną, to jest super. Jest to znakomite uzupełnienie naszej floty samochodów. Ale powiedzmy sobie otwarcie samochody elektryczne póki co nie są dla wszystkich i nie są do wszystkiego - dodał gość Radia RMF24. Audi już kompletnie wycofuje się z rozwoju i produkcji silników spalinowych. Bodaj w ciągu dwóch lat flota tego koncernu będzie wyłącznie elektryczna. To samo robi rzeczone już Volvo. Ekspert zwrócił uwagę na kwestię motoryzacji, a dokładniej przełomu, którego nie było od 120 lat.
Samochody, jak często sprzęt AGD czy RTV, produkuje się na krótszy czas użytkowania. Adam Kornacki uważa, że żywot pojazdów z czasem robi się coraz krótszy, na co dowodem jest tak popularna obecnie elektromobilność.
Kiedyś samochody się po prostu klepało, kiedyś samochody się naprawiało. Jak się okazuje i wszystko na to wskazuje, te samochody prostsze i naprawiane były o wiele bardziej eko niż te supernowoczesne fury, które tak jak w Norwegii zalegają na placach. Tesli nie ma gdzie trzymać, bo te samochody biorą udział w kolizjach - mówił ekspert znany z programu "Zakup przewidywany". Dodał również, że ubezpieczyciel wspomnianej Tesli w sytuacji gdy nastąpi nawet drobna kolizja, inwestuje w nowy samochód, a obecny stoi i jest nieużywany. Według dziennikarza TVN Turbo takie działania zdecydowanie nie sprzyjają środowisku. I to są dopiero struktury anty ekologiczne, bo ktoś będzie musiał te samochody kiedyś rozebrać, ktoś będzie musiał te materiały i te pierwiastki z nich odzyskać(...). Kiedyś samochód kupowało się na lata. Dzisiaj samochód kupuje się 2/3 lata i już rotujemy, żeby jeździć cały czas najnowszą konstrukcją - mówił.
Wtedy rzeczywiście żywot samochodu się skraca, ale i przyjemność z obcowania z tym samochodem - zaznaczył wyścigowy mistrz Polski. Adam Kornacki zaznaczył, że jeśli będziemy dbać o nasz pojazd, wymieniać olej dwa razy częściej niż zaleca producent, to samochód się nam odwdzięczy. Jeżeli o samochód dbamy, to on nam się tym samym odpłaci. Jeżeli będziemy dwa razy częściej niż zaleca producent, też pod hasłem polityki proekologicznej, wymieniać olej, czyli nie co 30, 40 tysięcy, tylko co 10, 12, maksymalnie 15 tysięcy, to ten samochód nam się odpłaci długotrwałą, bezawaryjną eksploatacją - podkreślał.
Jak mówi Adam Kornacki, teraz w tej kwestii jest nieco łatwiej, gdyż mamy CEPiK. Samochody, które są już zarejestrowane w Polsce, są ewidencjonowane.
Dziennikarz TVN Turbo dodał, że przez wiele lat w czasie tworzenia programu Zakup kontrolowany nie było samochodów, które miały większy przebieg niż 120 tysięcy. Przebiegi były zamierzenie skręcane. Przez lata tworzenia programu Zakup kontrolowany, pamiętam, że u nas nie było samochodów, które mają przebieg większy niż 120 tysięcy, czyli wszystkie te które miały po 300, 400 były skręcane na 120, a te które miały 120, 150 były skręcane na 60/70, żeby było fajnie. Jak wspomniał gość Radia RMF24, trzy czwarte przebiegów w pojazdach było sfałszowane, jednak obecnie sytuacja nieco się zmieniła. Teraz jest troszkę inaczej. Ryzyko związane z przebiegiem jest tylko w przypadku samochodów importowanych jeszcze niezarejestrowanych w Polsce. Wystarczy, że samochód porotuje troszkę między tymi krajami, chociaż wszystko jest w Unii Europejskiej, to jak się okazuje, że nie do końca, to wszystko można zmonitorować. Tutaj trzeba zwrócić baczną uwagę. Dziennikarz wspomniał w swojej wypowiedzi o pomocy w zakupie samochodu ludziom z różnych krajów, takich jak Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia oraz Włochy w trakcie realizacji serialu Zakupu kontrolowanego "zakup za granicą". Zaznaczył, że samochody, które na licznikach miały przejechane ponad 250 tysięcy kilometrów były zadbane.
Faktycznie, jak się widziało w Holandii samochody, które miały przejechane po 250, 300, 350 tysięcy, te auta były w bardzo dobrym stanie i to nie musiał być jakiś Mercedes czy Audi, tylko na przykład to był Opel Zafira, który widać, że w trasie samochód kupiony jeździł do pracy, głównie autostradami. Oni tam jeżdżą bardzo wolno, oni jeżdżą bardzo delikatnie i to auto wcale nie było wyeksploatowane. Chociaż ten przebieg teoretycznie powinien w ogóle eliminować samochód z kręgu naszych zainteresowań. Okazywał się absolutnie zdatny do użytku - mówił ekspert.
Adam Kornacki zaznacza, że trudno jest zachować dbałość w dużych firmach. Był taki czas, że fascynowaliśmy się tzw. świeżymi samochodami poflotowymi. Te samochody to była taka gratka, bo już utrata wartości, która miała nastąpić przez te dwa lata, nastąpiła - dodał. A że samochód był serwisowany, żeby o niego dbać, to wiadomo, firmy nie oszczędzają. Dzisiaj jest troszkę inaczej. Dzisiaj ten użytkownik indywidualny u nas bardziej o ten samochód dba. Dlaczego? Dlatego, że firmy stosują się do tych zaleceń, które pod kątem zmniejszonej produkcji przepracowanego oleju wydłużają te interwały do niebotycznych okresów. Według Adama Kornackiego taki samochód, który ma po dwóch latach przejechane sto tysięcy kilometrów, a miał wymieniany olej już co najmniej dwukrotnie, może okazać się problemem.
Opracowanie: Emilia Witkowska i Kacper Malinowski