"Musimy wystawić osobę, która będzie miała największe szanse, bo stawka wyborów prezydenckich jest bardzo wysoka i nie możemy sobie pozwolić na podjęcie nieprzemyślanej decyzji" – stwierdziła w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" Małgorzata Kidawa-Błońska. Pytana, czy sama powalczy o prezydenturę, stwierdziła, że będzie to decyzja partii "poprzedzona pogłębionymi analizami i badaniami".
Kidawa-Błońska stwierdziła, że Polacy są gotowi na kobietę prezydenta. Kiedy Hanna Suchocka obejmowała urząd premiera, rzeczywiście dyskutowano o roli kobiet w polityce. Na szczęście czasy, gdy płeć polityka stanowiła problem, bezpowrotnie minęły. Mieliśmy już kobiety na stanowiskach marszałka Sejmu, prezesa Rady Ministrów, prezesa Sądu Najwyższego i NBP - powiedziała.
Dopytywana, czy gdyby Donald Tusk zdecydował się na start w wyborach, ustąpi mu pola, Kidawa-Błońska stwierdziła, że "nikt nikomu nie zajmuje pola". Decyzję o wystawieniu kandydata należy podjąć po głębokim namyśle - podkreśliła. Dodała, że jest zwolenniczką przeprowadzenia prawyborów wewnątrz PO.
Kidawa-Błońska była też pytana o to, czy Andrzej Duda będzie trudnym przeciwnikiem. W tym wyścigu opozycja ma tę przewagę, że doskonale zna Andrzeja Dudę. Wiemy, jakie ma mocne i słabe strony - tłumaczyła. Tymczasem nasz kandydat lub kandydatka będzie dla urzędującego prezydenta niewiadomą - oceniła.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej prezydent "nie może być zakładnikiem między partiami, musi stać ponad podziałami i być otwarty na rozmowy ze wszystkimi środowiskami". Dodała, że w jej opinii w kolejnych latach jednym z najważniejszych tematów będzie ekologia.