27-letni Kajetan P., podejrzany o brutalne zabójstwo młodej kobiety w Warszawie został dowieziony do warszawskiej prokuratury. Mężczyzna usłyszy zarzut zabójstwa i będzie przesłuchiwany przez śledczych.

27-letni Kajetan P., podejrzany o brutalne zabójstwo młodej kobiety w Warszawie został dowieziony do warszawskiej prokuratury. Mężczyzna usłyszy zarzut zabójstwa i będzie przesłuchiwany przez śledczych.
Kajetan P. doprowadzony do warszawskiej prokuratury /Marcin Obara /PAP

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Śledczy planują przedstawić P. zarzut zabójstwa, przesłuchać Kajetana P. w charakterze podejrzanego, a także skierować do sądu wniosek o przedłużenie aresztu. Mężczyznę czeka też badanie psychiatryczne, które pozwoli ustalić, czy może odpowiadać za zarzucane mu czyny. To obowiązkowe w przypadku morderstwa - wyjaśnia prokuratura.

Śledczy chcą zagwarantować bezpieczeństwo przewiezienia i przesłuchania podejrzanego. Dlatego prokuratura nie chce podać godziny przesłuchania, ani miejsca, w którym się ono odbędzie.

Za zabójstwo Kajetanowi P. grozi kara dożywotniego więzienia.

Kajetan P. ukrywał się przez kilkanaście dni. Wpadł na Malcie

Kajetan P., 27-latek, który pracował w jednej z warszawskich bibliotek, jest podejrzany o to, że na początku lutego zamordował lektorkę języka włoskiego Katarzynę J., na warszawskiej Woli. Następnie jej ciało z odciętą głową przewiózł taksówką do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Tam odkryli je strażacy, wezwani do pożaru.

Kajetan P. uciekł i ukrywał się przez prawie dwa tygodnie. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania i tzw. czerwoną notę Interpolu, którą poszukiwani są najgroźniejsi przestępcy. Wiadomość o poszukiwanym mężczyźnie trafiła do 190 krajów.

17 lutego Kajetana P., zatrzymano w stolicy Malty La Valletcie. 18 lutego maltański sąd wydał zgodę na ekstradycję Kajetana P. Mężczyznę przetransportowano do Polski w piątek po południu.

Z ustaleń policji wynika, że na Maltę Kajetan P. przypłynął 9 lutego, promem z Sycylii. Planował przedostać się prawdopodobnie do Afryki Północnej. Ostatecznie "wpadł" na dworcu autobusowym, gdy próbował przesiąść się w inny autobus. Wcześniej był w biurze podróży i tunezyjskim konsulacie, w którym zgłosił zaginięcie paszportu i prosił o pozwolenie na przedostanie się do Tunisu - jak tłumaczył - do polskiej ambasady. Nie wyrażono na to jednak zgody.

(mn)