Polski program modernizacji i rozbudowy armii znacząco spowolnił, twierdzi Jarosław Kaczyński. Według słów prezesa PiS, za poprzednich rządów PO obrona kraju nie byłaby w stanie utrzymać nawet linii Wisły, w przypadku ataku ze wschodu.

Kaczyński, który w niedzielę wizytował Wysokie Mazowieckie, odniósł się do planu rozbudowy polskiej armii.

W tej chwili mamy do czynienia z jego co najmniej radykalnym spowolnieniem, powtarzam co najmniej, bo być może nawet można mówić po prostu o jego zatrzymaniu. W zeszłym roku armia zwiększyła się o 10 tys., a nie o 30 tys. ludzi (jak zakładano), mimo że zgłosiło się ponad 40 tys. - powiedział.

Prezes przypomniał, że za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości opracowano plany rozbudowy armii, zakładające zwiększenie jej liczebności. Zmieniono także plany obronne, które od tego czasu zakładały obronę całego terytorium Polski, a nie oparcia defensywy na linii Wisły. 

Kaczyński odwołuje się do planów obrony, zatwierdzonych w 2011 roku przez ministra obrony w rządzie PO Bogdana Klicha. Plan ujawniono w spocie wyborczym PiS przed wyborami parlamentarnymi. Od tej pory politycy tej partii promują narrację o oddaniu "połowy Polski" ewentualnemu najeźdźcy. Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą - mówił w spocie ówczesny szef resortu obrony Mariusz Błaszczak, odwołując się do masakry cywilów dokonanej przez rosyjskie wojska w jednej z podkijowskich miejscowości.

Plan ujawniony przez PiS zakładał "zatrzymanie wroga najdalej na rubieży rzek Wisły i Wieprza". W ocenie planistów NATO potrzebowałoby około dwóch tygodni na rozmieszczenie w Polsce swoich sił, by rozpocząć walkę z Rosjanami. Do tego czasu Wojsko Polskie musiałoby samodzielnie stawić czoła zagrożeniu. Stąd podtytuł zaprezentowanego dokumentu - "Samodzielna operacja obronna".

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Jarosław Kaczyński zwrócił w niedzielę uwagę na fakt, że za czasów poprzednich rządów PO, polska armia liczyła zaledwie 95 tys. żołnierzy i była wyposażona w przestarzały sprzęt. Żadnej linii Wisły nie była w stanie obronić. Praktycznie rzecz biorąc, to była linia Odry, tak to trzeba jasno powiedzieć. W gruncie rzeczy cała Polska miała być oddana, bo powtarzam takimi siłami, taką bronią nie dało się by bronić nawet linii Wisły. Myśmy podjęli decyzję o tym, żeby nie tylko bronić całego terytorium, ale przede wszystkim, żeby stworzyć w Polsce dużą silną armię - mówił prezes.

Co ciekawe, informacje zbliżone do tych, które przekazuje Kaczyński pojawiły się w mediach po zrealizowanych ćwiczeniach Zima-20 za czasów rządów PiS. Do prasy przedostały się wówczas informacje o tym, że w grach wojennych polska armia została rozbita w ciągu 5 dni, tracąc całe lotnictwo i marynarkę wojenną. Na stronach rządowych zmierzono się z tymi informacjami w artykule pt. Wieloelementowa kampania przeciwko Siłom Zbrojnym RP.

W sporządzanej rządowej analizie, udowadnia się, że doniesienia o fiasku ćwiczeń są elementem szeroko zakrojonej kampanii propagandowej rosyjskich służb, które dążyły do zdyskredytowania polskiej armii, dowództwa i całego NATO.

"Tezy umieszczone w rosyjskich tekstach są jednocześnie próbą rozbudzenia napięć na linii Polska-USA. Autorzy tekstów przekonują, że 'porażka ćwiczeń' to 'koniec historycznych marzeń Polski' związanych z sojuszem z USA. Artykuły ukazują Polskę jako kraj agresywny wobec Rosji. W artykułach przekonuje się, że pomimo 'polskiej rusofobii' i wrogości RP wobec Kremla Rosja nie planuje atakowania Polski" - napisano na stronie rządowej.

Prezes PiS zaznacza, zgodnie z prawdą, że jego partia doprowadziła do zwiększenia wydatków na armię co doprowadziło do zwiększenia jej liczebności. Dodał jednak, że obecny rząd nie finalizuje zakupów broni z kontraktów wynegocjowanych przez poprzednią ekipę.

Wydawałoby się, że środki są zabezpieczone tylko że nie mamy decyzji - powiedział Jarosław Kaczyński.