Prezes PiS-u na premiera, były premier na prezydenta Warszawy; Jarosław Kaczyński i Kazimierz Marcinkiewicz przekazali podczas wspólnej konferencji prasowej ustalenia Rady Politycznej PiS-u. Nadal nie wiadomo, jakie były przyczyny dymisji Marcinkiewicza.
Chcę naprawdę z całego serca podziękować Kazimierzowi Marcinkiewiczowi za to, że podjął te trudne decyzje i zgodził się kandydować na prezydenta Warszawy. Jestem dumny, że miałem udział w tym, że Kazimierz Marcinkiewicz był premierem - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami Jarosław Kaczyński.
Po wystąpieniu prezesa PiS głos zabrał Kazimierz Marcinkiewicz. Zapowiedział, że w poniedziałek złoży rezygnację z zajmowanej funkcji. Zaznaczył, że jest lojalny wobec PiS. Wielokrotnie mówiłem, że nie da się wbić klina pomiędzy mnie a PiS, pomiędzy mnie a prezesa Jarosława Kaczyńskiego. I tak, zgodnie z obietnicą - nie pierwszą i nie ostatnią - jest i dziś. Przyznał, sprawa jego prezydentury pojawiła się dopiero ostatnio - została zadecydowana dziś rano, choć pewnie pojawiła się wczoraj wieczorem.
Żadne konkretne powody, dlaczego dochodzi do zmiany premiera, nie padły. Jarosław Kaczyński nie wytłumaczył, dlaczego aż 8 miesięcy dochodził do wniosku, że „naturalne jest, iż szef partii rządzącej zostaje premierem”. Właściwie obaj panowie nie powiedzieli nic, czego wcześniej byśmy już nie wiedzieli. Konferencji ustępującego i przyszłego premiera wysłuchał Roman Osica:
Wcześniej w rozmowie z RMF FM Jacek Kurski przyznał, że dymisja Marcinkiewicza nie była autonomiczną decyzją premiera. Do południa politycy koalicji zapewniali, że Kazimierz Marcinkiewicz sam zdecydował o swoim odejściu z rządu.
Z wypowiedzi Jacka Kurskiego wynika, że Marcinkiewicz został zdymisjonowany przez swoją partię. Pierwszym z powodów, które wymienia polityk PiS-u – jest brak wyrazistości Marcinkiewicza na tle innych wicepremierów. Poza tym – jak zaznacza Kurski - teraz jest doskonały moment walki o wyborczy stołek prezydenta stolicy.
Platforma sama zdefiniowała sprawę w tych wyborach samorządowych. Ten, kto wygra prezydenturę Warszawy – a PO już smali cholewki i już się czuje zwycięzcą – ten wygra wybory samorządowe w całym kraju; taki będzie przekaz; takie będzie wrażenie. Prawo i Sprawiedliwość nie może pozwolić by do Warszawy wróciły dawne, niedobre praktyki – zaznacza.
Marcinkiewicz zostanie komisarzem stolicy, będzie musiał zrzec się poselskiego mandatu; jeśli wybory przegra, odejdzie w polityczny niebyt. Czyżby o to właśnie chodziło PiS?
Wczoraj podczas posiedzenia Komitetu Politycznego PiS Marcinkiewicz poinformował władze partii o zamiarze podania się do dymisji. Komitet jednogłośnie zarekomendował prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na stanowisko premiera. Jak wczorajsze zamieszanie polityczne wpłynęło na wizerunek Polski, o tym Tomasz Skory.
Zmiana premiera gwałtownie osłabiła polską walutę, a prognozy na poniedziałek są pesymistyczne. Niezrozumiałe gry polityków PiS-u osłabiają polską gospodarkę - zgodnie mówią analitycy finansowi. Czy mamy powody do obaw, o tym Marek Świerczyński:
Wczoraj po południu Jarosław Kaczyński w wywiadzie telewizyjnym zapowiedział, że kandydat na stanowisko ministra finansów będzie znany prawdopodobnie już dziś. Na to stanowisko "kandydaci są" i to tacy, którzy mają kwalifikacje i niczego złego dla finansów publicznych nie zrobią - mówił szef PiS. Dodał, że w jego gabinecie mogłoby się znaleźć miejsce dla Zyty Gilowskiej.
O takim możliwym rozwiązaniu pisał wczoraj „Dziennik”. Gazeta przypomina, że obecny szef resortu finansów Paweł Wojciechowski został powołany przez Kazimierza Marcinkiewicza, i to bez konsultacji z prezesem PiS. Kaczyński go nie zna i nie ma do niego zaufania. "Dziennik" pisze ponadto, że nie do końca pewne jest również, czy szefem resortu pozostanie minister gospodarki Piotr Woźniak. Reszta ministrów może być natomiast raczej pewna swoich stanowisk.