Nie będzie śledztwa w sprawie rzekomego podsłuchiwania byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza przez prezydenta-elekta Lecha Kaczyńskiego w grudniu trzy lata temu. Warszawska prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa i odmówiła zajęcia się tą sprawą.
Decyzja jest nieprawomocna, Marcinkiewicz może się od niej odwołać.
Kilka tygodni temu były premier oświadczył, że Lech Kaczyński chciał wykorzystać służby specjalne przeciwko niemu i prosił o to ówczesnego p.o. szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Witolda Marczuka.
To zupełna nieprawda, taka sytuacja nie miała miejsca - odpierał zarzuty sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Michał Kamiński. Zarzutom zaprzeczył też sam Marczuk.