"Szukał w górach swojej drogi. Znalazł ją w samotnych przejściach. Miał niesamowitą wydolność. Był fanem trenowania i dużo czasu spędzał na pracy nad sobą" - tak były szef programu Polski Himalaizm Zimowy, Janusz Majer wspominał w internetowym Radiu RMF24 swojego przyjaciela, tragicznie zmarłego alpinistę Kacpra Tekielego - prywatnie męża Justyny Kowalczyk-Tekieli. "Kacper był znany z tego, że choć akceptował pewien sposób ryzyka, jeśli chodzi o solowe wspinanie, to jednak był bardzo ostrożny w tym, co robił" - dodawał Majer.
Były szef PHZ przyznał, że informacja o śmierci Tekielego była dla niego wielkim szokiem. Kacper był jednym z moich bliskich przyjaciół - zaznaczył.
W rozmowie z Piotrem Salakiem w Radiu RMF24 opowiedział o jego górskim doświadczeniu oraz wyprawach w góry wysokie. Brał udział w przygotowaniach do zimowej wyprawy na K2. Pamiętam, jak przyjechali tutaj dziennikarze z New York Timesa. Wspinał się z fotografem i z naszymi ludźmi na Kuluarze Kurtyki, ale jak doszło już do samej wyprawy, Kacper z niej zrezygnował. Niektórzy krytykowali tę decyzję, bo wiedzieli, że on ma bardzo dobrą wydolność, ale ja rozumiałem jego wybór. Nastawiał się na coś innego. Sam szukał swojej drogi w tych górach. Znalazł ją w samotnych przejściach w Tatrach, w górach niższych - mówił Janusz Majer.
Jak zaznaczył, specjalnością zmarłego alpinisty były łańcuchówki, czyli połączenia kilku dróg tatrzańskich. Najbardziej znany był ze swoich wspinaczek w Alpach i w Tatrach.
Zrobił kiedyś samotnie takie szybkie wejście czterema graniami Matterhorna. Specjalizował się w tym. Później pomagała mu też Justyna. Był taki projekt, żeby dołączyła do tych pań, które wspinają się w górach wysokich i wtedy Kacper szkolił ją w technice alpinistycznej. Między nimi zaiskrzyło. Skończyło się to małżeństwem - przypominał były szef PHZ.
Projekt, który Tekieli chciał zrealizować teraz, to wejście na wszystkie czterotysięczne szczyty alpejskie. Pojechali kamperem z Justyną i z synem. Kacper wspinał się solo na te szczyty. Miał przemieszczać się rowerem albo na nartach, a Justyna towarzyszyła mu w kamperze. Niestety, na którymś z wierzchołków, schodząc, spadł w lawinie. Kacper był znany z tego, że choć akceptował pewien sposób ryzyka, jeśli chodzi o solowe wspinanie, to jednak był bardzo ostrożny w tym, co robił. Niestety lawina to coś, czego nie da się uniknąć - podkreślał Majer.
Mieliśmy częste spotkania. Kacper pochodził z Gdańska, ale przeniósł się do Krakowa, żeby mieć bliżej do gór. Pracował wtedy na ulicy Brackiej w kawiarni. Kiedyś go tam odwiedzałem. Znał się dobrze na winach i dużo na ten temat rozmawialiśmy, ale to, co nas łączyło, to te opowieści o górach i projekty, które kiedyś wspólnie opracowywaliśmy - opowiadał Janusz Majer.