161 zł na hektar dostaną rolnicy uprawiający ziemniaki i buraki, 342 zł hodowcy bydła i owiec, o 100 zł więcej ci, na których polach rosną: zboże, rośliny oleiste, tytoń czy chmiel. Kwoty takie rolnicy dostaną jedynie pod warunkiem, że dołoży się do tego budżet państwa. Ministerstwo Rolnictwa przedstawiło szczegółowe wyliczenia dotyczące dopłat z Unii Europejskiej.
Aby jednak wynegocjowane w Kopenhadze kwoty dopłat dla rolników były możliwe, w budżecie państwa powinno się znaleźć dodatkowe 2 mld złotych rocznie. A znalezienie takich pieniędzy z pewnością nie będzie łatwe, zwłaszcza w budżecie na rok 2004. Już w zeszłym roku zapowiadał to wicepremier Kołodko.
Jarosław Kalinowski wierzy jednak, że w budżecie znajdą się fundusze dla rolników; wielokrotnie bowiem zapewniał o tym Leszek Miller. Pan premier wielokrotnie publicznie wypowiadał się na ten temat, i ilekroć o tym wspomniał, mówił o kwotach - średnio w przeciągu trzech pierwszych lat – 60 proc. - przypominał dziś prezes PSL. Czy te obietnice będą realne, okaże się już za kilka miesięcy.
Budżet wprawdzie może nieco zaoszczędzić na rolnictwie, bo od czasu wejścia Polski do Unii zlikwidowane zostaną na przykład dopłaty do eksportu mięsa czy do kredytów rolniczych. Ile jednak Polska zaoszczędzi, jeszcze nie wiadomo.
Znaki zapytania nadal pojawiają się przy okazji rozważań nad dopłatami. Wciąż bowiem nie jest doprecyzowana kwestia, kto będzie dostawał pieniądze. Na pewno właściciele ziemi, ale co z dzierżawcami? Czy wystarczy umowa ustna czy notarialna?
Niepewny jest nadal system IACS. Wybór mieszanego sytemu dopłat skomplikował prace nad nim, a bez niego niemożliwe będzie wypłacenie chociażby złotówki dla rolników.
Foto: Archiwum RMF
03:45