Kilkadziesiąt osób zgromadziło się przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki w Warszawie. Protestowali przeciwko wizji polityki edukacyjnej ministra edukacji Przemysława Czarnka.
Zgromadzeni przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki byku przebrani w szkolne mundurki, mają ze sobą tęczowe flagi i tekturowe banery z hasłami "Wiedza, Bunt, Odwaga, Niezależność". Na miejscu było również kilka radiowozów. Niektórzy uczestnicy malowali się tęczowymi farbami. Protest przebiegł spokojnie.
W manifestacji uczestniczyły m.in Dorota Łoboda, radna Warszawy, Dominik Kuc, aktywista oraz przedstawicielki Warszawskiego i Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. "Uliczny trolling kretyńskiej wypowiedzi to nasz sposób na odreagowanie absurdu - i zwrócenie uwagi na dewastowanie wszelkich cnót i wartości, które powinny przyświecać nowoczesnej oświacie. Mówimy STOP indoktrynacji uczennic i uczniów, politycznemu sterowaniu szkołami wszelkimi metodami z prawem karnym włącznie (patrz: kuratorzy-prokuratorzy i "przestępstwa edukacyjne"), ciepłym dyrektorskim posadom dla fanatyków religijnych, sprowadzaniu samorządów do roli woźnych i centralizacji systemu, STOP pisowskiej cenzurze prewencyjnej dyskwalifikującej organizacje pozarządowe i kagańcowi na szkoły niepubliczne. STOP urabianiu młodzieży na narodowo-katolicką modłę!!" - czytamy w oświadczeniu na Facebooku zamieszczonym przez Ogólnopolski Strajk Kobiet.
W ubiegłym tygodniu doradca ministra edukacji dr Paweł Skrzydlewski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" komentował nową politykę oświatową. Wypowiadając się o przedmiocie "wychowanie do życia w rodzinie" powiedział, że "program jego nauczania jest też trafnie osadzony na zdrowej antropologii, która widzi w człowieku osobę, a nie wyłącznie płeć". Od września mają ruszyć szkolenia dla nauczycieli, którzy chcą ten przedmiot prowadzić.
Doradca wskazał także na ważną rolę rodziny. Tylko dzięki cnotom społecznym możemy uzyskać człowieka dojrzałego, czyli takiego, który umie spełniać dobro. Żeby jednak te cnoty mogły się rozwijać, to trzeba mieć zdrową rodzinę, opartą na monogamicznym nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety - mówił.
Zdaniem Skrzydlewskiego kluczowe jest tutaj "właściwe wychowanie kobiet, a mianowicie ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich".
Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie - powiedział.
Zdaniem Skrzydlewskiego, jeśli takie "postawy" się upowszechnią "to jednocześnie zabija się rodzina, zamyka się na płodność". A przecież ludzie potrzebują domu pojętego nie tylko jako miejsce, lecz jako etos - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".