Greenpeace nie ma zamiaru płacić odszkodowania kopalni Konin za straty poniesione w wyniku listopadowego protestu ekologów. Kopalnia żąda 245 tys. 649 zł. Ekolodzy zapowiadają, że zapłacą tylko, jeśli nakaże im sąd. Dziewiętnastu ekologów usłyszało wcześniej zarzut wtargnięcia na teren kopalni bez zgody właściciela. Kopalnia twierdzi, że ze względu na bezpieczeństwo na dwie godziny zatrzymano koparkę i wydobycie węgla.
24 listopada ponad 20 aktywistów Greenpeace z 10 krajów zeszło na linach z wysokiej skarpy do kopalnianej odkrywki Jóźwin II B. Zostali tam zatrzymani przez ochronę i pracowników. Zatrzymano 23 osoby.
Na początku listopada ekolodzy z Greenpeace rozbili swój obóz na krawędzi odkrywki Jóźwin II B, w pobliżu miejscowości Roztoka. Założyli tam stację klimatyczną "Ziemia na krawędzi", którą w pierwszych dniach grudnia przenieśli do Poznania, na czas Konferencji Klimatycznej.
Aktywiści Greenpeace protestowali pod Roztoką przeciw planom rozbudowy kopalni, która zamierza uruchomić niedaleko Jeziora Gopło nową odkrywkę "Tomisławice". Według nich, zagrozi ona jezioru. Zaprzecza temu jednak ekspertyza hydrogeologiczna Państwowego Instytutu Geologicznego, zamówiona przez marszałka województwa kujawsko-pomorskiego.
Wystąpienie o odszkodowanie wobec Greenpeace zapowiada też Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA w Koninie. Ekolodzy weszli na należący do tej spółki komin i pozostawali na nim przez ponad 52 godziny.