Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin przeprosił za swoją wypowiedź, że "ma w nosie literę przepisów". Odnosił się w ten sposób do zarzutów, że żądając akt spraw dotyczących szefa Amber Gold, mógł złamać ustawę o ustroju sądów powszechnych.
Wiem, że te słowa wyrwane z kontekstu mogą wywoływać obiekcje i chcę za to serdecznie przeprosić tych wszystkich, którzy uważają, że takie słowa nie powinny z moich ust paść. Ale równocześnie bardzo kategorycznie pragnę stwierdzić, że podtrzymuję sens tych słów - tam, gdzie przepisy są niejednoznaczne, minister sprawiedliwości i wszyscy ludzie wymiaru sprawiedliwości mają obowiązek kierowania się duchem prawa i obowiązek kierowania się interesem społecznym - powiedział Jarosław Gowin na konferencji prasowej.
Tłumaczył, że nie miał na myśli przyzwolenia do łamania prawa i obchodzenia przepisów, a jedynie, że należy kierować się interesem społecznym wtedy, gdy przepisy są nieprecyzyjne. W takiej sytuacji trzeba kierować się nie ślepo pojętą literą, tylko trzeba działać w sposób odważny kierując się duchem prawa - powiedział minister Gowin i zapewnił, że miał prawo wystąpić do sądu i zapoznać się ze sprawą Amber Gold.
Minister sprawiedliwości dodał, że "nie przewiduje swojej dymisji", gdyż ucieszyłaby ona tylko tych, którzy nie chcą wyjaśnienia sprawy Amber Gold.
W czwartek Gowin podczas briefingu w Żywcu odpowiadając na pytania dotyczące zarzutów medialnych o złamanie przez niego przepisów ustawy o ustroju sądów powszechnych, powiedział: Mam w nosie literę przepisów, ważny jest ich duch i ważne jest to, że Polacy mają prawo żyć w państwie, gdzie wymiar sprawiedliwości stoi na straży interesów obywateli, a nie na straży interesów sitwy tworzonej przez część środowisk prawniczych. Ja wiem, że ta sitwa jest dzisiaj przerażona tym, co robię i chcę, żeby stąd poszedł jasny przekaz do tej sitwy: nie zastraszycie mnie.