W piątek dostali obiecane „czternastki”, ale zapowiadają protesty na poniedziałek. Na porannej zmianie, we wszystkich kopalniach Polskiej Grupy Górniczej, zaplanowano strajk ostrzegawczy. I to nie koniec górniczych protestów w tym miesiącu.
Górnicy wciąż nie doszli do pełnego porozumienia z władzami PGG. Dlatego związkowcy planują protesty. W Polskiej Grupie Górniczej to przede wszystkim problem podwyżek wynagrodzeń na ten rok.
Mimo mediacji, wciąż nie ma porozumienia w tej sprawie - spór zbiorowy, dotyczący wynagrodzeń, trwa od końca listopada ubiegłego roku. Związkowi liderzy domagają się 12-procentowej podwyżki. Zarząd odpowiada, że o ewentualnych podwyżkach będzie można rozmawiać w połowie roku, kiedy znane będą wyniki finansowe firmy za pierwsze półrocze.
Kolejny problem, to niepewna przyszłość kopalni Pokój, w której wydobycie, według górników, może się zakończyć jeszcze w tym roku. Zarząd odpowiada z kolei, że ostateczne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. Jednocześnie uspokaja, że nikt nie starci pracy.
Górników niepokoi również trudna sytuacja całej branży. Chodzi przede wszystkim o problem importu węgla. Jego skutkiem jest m.in. to, że na zwałach przy kopalniach PGG zalega już ponad 2,5 mln ton zakontraktowanego, ale nadal nieodbieranego przez energetykę węgla.
Pod koniec stycznia centrale związkowe utworzyły sztab protestacyjno-strajkowy, który ustalił plan górniczych akcji.
Od 31 stycznia we wszystkich kopalniach i zakładach PGG trwa pogotowie strajkowe. Jutro ma być dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
To z założenia jedynie ostrzeżenie. Chcemy uświadomić zarządowi spółki, że nie można przeciągać rozmów i negocjacji w nieskończoność. Górnicy z PGG oczekują konkretnych decyzji i działań - mówi Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej "Solidarności", a zarazem szef związku w PGG.
Z kolei 25 lutego zaplanowano strajkowe referendum. Wreszcie 28 lutego górnicy ze Śląska zapowiadają demonstrację w Warszawie. Obecność na protestach w stolicy zapowiedziały już załogi z Bełchatowa i Turowa.