Gazprom jest gotowy uznać roszczenia Polski spowodowane przerwaniem dostaw gazu do naszego kraju dwa tygodnie temu - poinformował dyrektor generalny firmy-córki rosyjskiego koncernu gazowego Gazeksportu, Dmitrij Miedwiediew.

Odszkodowania będą jednak albo bardzo małe, albo nie będzie ich wcale, ponieważ według przedstawicieli Gazpromu Warszawa nie poniosła żadnych strat w wyniku zablokowania dostaw gazu.

Polska gospodarka raczej nie poniosła rzeczywistego uszczerbku na skutek ograniczeń. Być może polscy partnerzy przedstawią inną informację, jesteśmy gotowi ją rozpatrzyć - powiedział Miedwiediew.

Niestety, nie mógł dać gwarancji, że sytuacja z brakiem gazu się nie powtórzy. Co prawda Białoruś podpisała kontrakty na dostawy gazu do końca marca, ale nie wiadomo, co będzie dalej. Jedyne wyjście - Polacy powinni budować kolejne podziemne magazyny gazu - radzi Miedwiediew.

Sprawa polskich roszczeń będzie - według Miedwiediewa - omawiana 9-10 marca podczas spotkania z przedstawicielami strony polskiej w Moskwie.

Zobacz również:

Przypomnijmy, dwa tygodnie temu rosyjski koncern Gazprom oskarżył Biełtransgaz - białoruskiego monopolistę - o podkradanie surowca i przerwał w całości zarówno dostawy na Białoruś, jak i tranzyt przez jej terytorium do Polski i Niemiec. Gaz nie płynął przez ponad 20 godzin.

Dzienne zapotrzebowanie Polski na gaz w sezonie zimowym waha się od 44 do 50 milionów metrów sześciennych na dobę. Z granicy białoruskiej odbieraliśmy 13 mln metrów sześciennych dziennie.

Incydent gazowy wywołał w Polsce ożywioną debatę na temat bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju.

09:00