Rosyjsko-niemiecka rura po dnie Bałtyku będzie przebiegać także przez polską strefę ekonomiczną. Wynika to z map, które dotarły do Ministerstwa Gospodarki.
Po analizie trasy przebiegu planowanego gazociągu i porównaniu go z polskimi mapami morskimi, Polska zwróciła uwagę władzom Nord Stream – wykonawcy Gazociągu Północnego, że ma on przebiegać przez fragment Bałtyku, który uważamy za swój. Według ministra Piotra Woźniaka, rurociąg musi być więc na tym odcinku budowany zgodnie z polskim prawem, co umożliwi przynajmniej częściową kontrolę nad inwestycją.
Trasa gazociągu przebiega także przez sporny obszar wyłącznych stref ekonomicznych - duńskiej i polskiej. Spór o pas morza w okolicach wyspy Bornholm trwa już 30 lat.
Do czasu rozstrzygnięcia sporu na tych wodach obowiązuje podwójna jurysdykcja – prawo duńskie, ale i polskie – twierdzi minister gospodarki. A to oznacza, że na tym kawałku dna Bałtyku inwestorzy muszą respektować także nasze przepisy. To znaczy, że trzeba przestrzegać prawa budowlanego, trzeba przestrzegać prawa ochrony środowiska, narodowego, czyli takiego, jak budując jakikolwiek obiekt na lądzie – zapewnia.
Minister Woźniak nie mówi o blokowaniu inwestycji, ale przypomina, że u nas procedury budowlane są wyjątkowo długotrwałe, a w tej sprawie czas może decydować o opłacalności całej inwestycji. Na razie strona polska domaga się przedstawienia 3 alternatywnych tras przebiegu gazociągu.