Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej ma ambitne plany stworzenia największej lądowej armii w Europie. Rząd organizuje kolejne zakupy sprzętu wojskowego. Tymczasem przedstawiciele opozycji mają wątpliwości, czy w związku z falą rezygnacji ze służby, będziemy mieć wystarczająco dużo personelu do obsługi nowej broni.
Podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu, grupa posłów KO zadała Ministerstwu Obrony Narodowej kilka kłopotliwych pytań. Przedstawiający problem poseł Cezary Grabarczyk zauważył, że "jeszcze nigdy nie było tylu odejść z wojska jak w zeszłym roku i w styczniu roku bieżącego". Swoje wątpliwości skierował do Mariusza Błaszczaka.
Łącznie z armii odeszło prawie 13,5 tys. żołnierzy. Ostatnio informował pan, że w ubiegłym roku powołaliśmy do służby wojskowej 13 742 żołnierzy zawodowych - to znaczy, że z armii odeszło praktycznie tylu, w ubiegłym roku i styczniu tego, ilu przyszło do armii w ubiegłym roku - stwierdził Grabarczyk dodając, że "MON ukrywa problem" i apelując, by rząd był w tych kwestiach transparentny, bo opozycji również zależy na silnej armii.
Błaszczak potraktował te uwagi jako atak polityczny i oskarżył opozycję o próbę sztucznego wywołania kryzysu. Zaznaczył też, że 2022 rok był rekordowy pod względem przyjęć do armii. Minister bronił się twierdząc, że duża rotacja jest zjawiskiem zwyczajnym i wynika z większego zainteresowania jakim cieszy się obecnie Wojsko Polskie. Powołał się też na dane, wedle których 31 grudnia 2022 roku w wojsku było 164 tys. żołnierzy zawodowych, dobrowolnej służby zasadniczej oraz terytorialsów, a w 2015 roku armia liczyła 95 tys. żołnierzy.
Szef MON tłumaczył, że z armii odchodzą przede wszystkim ci, którzy wysłużyli już maksymalną wysokość wszelkiego rodzaju dodatków i emerytury. Zwracał uwagę na fakt, że zmienił się również charakter służby. Kiedyś to była praca od 7.30 do 15.30, dziś jest to służba - rzeczywiście służba w sytuacji trudnej, tak było m.in. na granicy polsko-białoruskiej - wyjaśniał Mariusz Błaszczak.
Błaszczak zapewnił, że stworzenie 300-tysięcznej armii jest celem całkowicie realnym. Kampanie zachęcające do zaciągnięcia się - działają, a liczba miejsc przygotowywanych dla ochotników rośnie z roku na rok.