Wnioski o międzynarodową pomoc prawną do Ukrainy w śledztwie w sprawie eksplozji w gabinecie komendanta głównego policji przygotowuje Prokuratura Regionalna w Warszawie - dowiedział się reporter RMF FM. Do wybuchu w komendzie doszło przed tygodniem.
MSWiA twierdzi, że eksplodował jeden z prezentów, które szef policji przywiózł z wizyty w Ukrainie. Sam Jarosław Szymczyk mówi, że stało się to, gdy przestawiał prezenty - jak go zapewniano - zużyte granatniki.
Reporter RMF FM Krzysztof Zasada informuje, że we wnioskach o pomoc prawną do Ukrainy chodzi o przesłuchanie osób, które mają wiedzę na temat przygotowywania prezentów dla generała Szymczyka, albo wiedzą, jak je sprawdzano pod kontem pirotechnicznym. Poza tym zeznania w śledztwie muszą złożyć przedstawiciele ukraińskich służb, którzy wręczali komendantowi granatniki, twierdząc, że jest to zużyta broń do zezłomowania.
Oprócz tego w polskim śledztwie potrzebne są informacje dotyczące tego, co działo się z prezentami od momentu wręczenia ich generałowi Szymczykowi do dostarczenia ich do Warszawy. Śledczy chcą wiedzieć, kto miał do nich dostęp, jak były transportowane i jak przejechały granicę.
Na razie nie wiadomo, kiedy wnioski o pomoc prawną zostaną wysłane. Śledczy na tym etapie skupiają się na polskich wątkach.
Zrobimy wszystko co możliwe, by wyjaśnić ten tragiczny incydent z komendantem Jarosławem Szymczykiem - mówił we wtorek RMF FM szef ukraińskiej policji. Ihor Kłymenko opowiedział naszym reporterom o spotkaniu z generałem i prezencie, który mu wręczył. Krzysztof Zasada i Mateusz Chłystun rozmawiali z szefem ukraińskich policjantów.
Kłymenko potwierdził nam w całości wersję przedstawioną wcześniej w RMF FM przez komendanta Szymczyka. Poinformował, że dał mu wielokrotnie sprawdzoną tubę po wystrzelonym granatniku, którą przerobiono na głośnik.
Z granatnika w naszym prezencie pozostał tylko korpus, podkreślam - korpus. W pełni sprawdzony przez specjalistów i przerobiony na głośnik. Taka symboliczna pamiątka. Podczas spotkania z generałem Szymczykiem w moim gabinecie włączaliśmy go i słuchaliśmy z niego muzyki - powiedział Kłymenko.
Generał Kłymenko nie wie natomiast, co dał Jarosławowi Szymczykowi wiceszef Służby do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych Dmytro Bondar, bo było to podczas innego spotkania.
Generał Bondar został zawieszony. Wszczęto właśnie śledztwo w tej sprawie. Zbadane mają być okoliczności związane z wręczaniem prezentów generałowi, a także analizowany ma być transport tych podarunków przez ukraińskie terytorium.
Jeśli coś takiego znalazło się w rękach naszych kolegów, to tragiczna pomyłka, tragiczne nieporozumienie, jakie oczywiście nie powinno się wydarzyć - podkreślił Kłymenko.
Ihor Kłymenko, rozmawiając z RMF FM, wyraził nadzieję, że ten incydent nie wpłynie na doskonałe - jak mówił - stosunki polsko-ukraińskie i dziękował za pomoc naszego kraju, którą okazujemy Ukraińcom.
Gdy pojawił się komunikat polskiego MSWiA, że eksplodował prezent przywieziony z Ukrainy, nie mogłem uwierzyć, że do tego doszło - mówił nam generał Kłymenko. To był dla mnie szok, ponieważ osobicie kontroluję wszystkie prezenty, które przygotowujemy i wręczamy delegacjom, które do nas przyjeżdżają. Całą noc zamartwiałem się tą sytuacją - powiedział.
Jak dowiedzieli się dziennikarze RMF FM od członka polskiej delegacji, generał Jarosław Szymczyk otrzymał w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90), które - jak przekonywali Ukraińcy - miały być zużyte.
Pierwszy prezent pochodził od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy Ihora Kłymenki. Był to nietypowy, wojenny prezent, jaki robią teraz Ukraińcy - zużyty granatnik przeciwpancerny, którym ostrzeliwano rosyjskie czołgi. Wyglądem przypomina długą tubę, po dwóch stronach zaślepioną styropianem. Przerobiono go na głośnik. Komendant Kłymenko - jak opowiada nam członek delegacji - nawet puszczał muzykę, pokazując jego działanie. Ukraińcy zapewniali, że nie ma tam materiałów wybuchowych.
Później polscy policjanci spotkali się jeszcze z szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych generałem Sierhijem Krukiem. Po spotkaniu zastępca Kruka Dmytro Bondar oprowadził ich po sali, gdzie zgromadzono przedmioty, jakie w czasie walk zneutralizowała dowodzona przez nich służba, m.in. pociski czy miny.
Na koniec, żegnając się, gen. Bondar również dał gen. Szymczykowi prezent - identyczną tubę granatnika. Ta jednak nie była przerobiona na głośnik, ale Ukraińcy zapewnili, że granatnik jest zużyty i bezpieczny. Co więcej, mówili, że można go przewieźć bez zgłoszeń, że był wart tyle, co cena złomu. Jak mówi nasz informator, delegacja samochodami wróciła do Warszawy, a otrzymane prezenty gen. Szymczyk zostawił na zapleczu swojego gabinetu.
Szef polskiej policji, po opuszczeniu szpitala przekazał dziennikarzom RMF FM, że następnego dnia po powrocie z Ukrainy chciał przełożyć prezenty na zapleczu swojego gabinetu. W chwili, kiedy przestawił pionowo na podłodze jeden z granatników, dosłownie po sekundzie doszło do eksplozji.
Wybuch był potężny - siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit - mówi nam gen. Szymczyk.
Zniszczenia po wybuchu są na trzech kondygnacjach budynku - od parteru do drugiego piętra. Głównie chodzi o wyrwy w podłodze pomieszczenia socjalnego gen. Szymczyka, a także w podłodze na poziomie pierwszego piętra. "Mają okrągły kształt. Wielkość mniej więcej obiadowego talerza" - informował dziennikarz RMF FM. Przez dziurę z gabinetu komendanta widać pomieszczenie ochrony budynku na parterze.
Z naszych informacji wynika, że poza tymi uszkodzeniami nie ma większych strat. Nie wypadły szyby z okien, nie było też pożaru.
Pomieszczenia Komendy Głównej Policji uszkodzone w eksplozji, do której doszło w gabinecie szefa policji, zostały już przywrócone do użytkowania.
Do eksplozji w gabinecie gen. Jarosława Szymczyka doszło 14 grudnia.
W moim gabinecie doszło do zdarzenia, które należy dokładnie wyjaśnić, gdyż eksplodował prezent, który otrzymałem podczas spotkania z szefami jednej z najważniejszych służb odpowiedzialnych za wewnętrzne bezpieczeństwo Ukrainy - tłumaczył później na antenie TVP Info gen. insp. Jarosław Szymczyk.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wystrzał ze zużytego granatnika?
"Wyłącznie z dobrych intencji i głębokiej wdzięczności Jarosław Szymczyk otrzymał symboliczny prezent związany z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora. Jesteśmy przekonani, że nie było i nie mogło być zamiaru zaszkodzić Komendantowi Głównemu Policji" - tłumaczyła w komunikacie Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.