"Pamiętajmy, że ten gaz z szelfu norweskiego to ogromna konkurencja, ponieważ Baltic Pipe nie biegnie z punktu A do punktu B, z szelfu do Polski, tylko tak naprawdę jest odnogą gazociągu Europipe II (...) Istnieje konkretny system i my dołączamy do tej sieci poprzez Baltic Pipe. Ten sam gaz, który my możemy zamówić z szelfu, może zamówić szereg różnych innych krajów, które mają połączenie pośrednie z tymi złożami" - mówił Daniel Czyżewski, ekspert portalu Energetyka24, w dzisiejszej rozmowie z Bogdanem Zalewskim dla Radia RMF24.

Bogdan Zalewski, RMF24: Dziś otwarcie Baltic Pipe. Jest to liczący około 900 kilometrów cały system gazociągów zaczynających się na Morzu Północnym. Biegnie on przez Danię, Bałtyk, a jego ostatnią częścią jest lądowa odnoga na terytorium Polski. 1 października ma ruszyć przesył gazu w kierunku Polski. Łączymy się teraz z ekspertem portalu Energetyka24 - Danielem Czyżewskim. Witam serdecznie, panie Danielu.

Daniel Czyżewski: Dzień dobry, panie redaktorze.

Jak ważna to inwestycja dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju?

Fundamentalna, mówiąc krótko. Polska zużywa 20 miliardów metrów sześciennych rocznie jeżeli chodzi o gaz. Baltic Pipe ma nam dostarczyć 10 miliardów. Również 10 dostarczała nam Rosja, czyli połowę. W kwietniu przepływy ustały, a bez Baltic Pipe, prawdopodobnie w niedługim czasie, zabrakłoby nam połowy gazu zużywanego w naszym kraju.

Już widzimy jak istotna to inwestycja. Proszę pana, czy te obawy dotyczące zapewnienia gazociągu są już nieaktualne? Pan mówił o wolumenach.

Są aktualne, ponieważ nie mamy jeszcze pewności, czy Baltic Pipe będzie zapełniony w całości. Na ten moment na pewno złoża na szelfie norweskim będą dostarczać 3-4 miliardów metrów sześciennych rocznie. Niedawno też został podpisany kontrakt z norweską firmą, która również ma sporo koncesji na szelfie norweskim, na 2,4 miliarda metrów sześciennych, czyli mamy ponad połowę na przyszły rok. Kolejne lata mamy raczej pewne. Warto by zapełnić ten gazociąg w 80-90 procentach co najmniej. Jak rozumiem, negocjacje jeszcze trwają, kontrakty są zamykane. Pamiętajmy, że ten gaz z szelfu norweskiego to ogromna konkurencja, ponieważ Baltic Pipe nie biegnie z punktu A do punktu B, z szelfu do Polski, tylko tak naprawdę jest odnogą gazociągu Europipe II, który biegnie z szelfu norweskiego do Niemiec. Druga odnoga - zachodnia - jest to rura do Wielkiej Brytanii, potem system jest rozgałęziony do Francji, do Holandii, do Belgii. Właściwie wszystkie te kraje to cała sieć. Istnieje konkretny system i my dołączamy do tej sieci poprzez Baltic Pipe. Ten sam gaz, który my możemy zamówić z szelfu, może zamówić szereg różnych innych krajów, które mają połączenie pośrednie z tymi złożami.

Jest to jednym słowem rywalizacja, konkurencja.

Rosja zmniejszyła przepływy. Każdemu z wymienionych państw brakuje gazu, zwłaszcza Niemcom, więc na pewno będzie to ogromna konkurencja i ona już obecnie trwa. Pewnie dlatego te negocjacje się przedłużają. Ja mam nadzieję, że wszyscy będą zabiegać o to, żeby ten gazociąg w przyszłym roku i w kolejnych latach zapełnić.

Kalkulatory się grzeją i argumentacja jest przygotowywana. Panie Danielu, skoro mówimy o konkurencji, pan już wymienił Niemcy... Mamy taką koincydencję, nie wiem jak to odczytywać. Mamy takie tajemnicze awarie Nord Stream 1, Nord Stream 2. Co się dzieje?

Rzeczywiście, wczoraj dotarła informacja o tym, że ciśnienie spadło nagle w Nord Stream 2. Był to spadek ciśnienia tak ogromny, że ciśnienie z 105 barów spadło do 7 barów w okolicach wyspy Bornholm. To może znaczyć tylko jedno - mamy dziurę, gazociąg został uszkodzony. Każdy się zastanawia nad naturą tego uszkodzenia. Tym bardziej, że dzisiaj pojawiły się dwa nowe wycieki w Nord Stream 1.

Co może za tym stać? Jak pan podejrzewa?

Można podejrzewać, że stoi za tym Kreml, bo od początku, od kiedy tylko Baltic Pipe zaczął być budowany, sprzeciw z Kremla co do tego gazociągu był stanowczo wyrażany z oczywistych względów, gdyż Gazprom traci klienta i to niemałego klienta. 10 miliardów metrów sześciennych to nawet w skali działalności Gazpromu to nie jest mało. Ot tak Rosja traci Polskę jako klienta, jako długoletniego kupca ich gazu, więc można podejrzewać, że Rosjanie zaznaczają swoje niezadowolenie przez tego typu "wypadki".

Panie Danielu, prosiłbym pana jeszcze o takie wytłumaczenie tego fenomenu. Nord Stream 2 był wstrzymany, a tu nagle pojawił się wyciek. Jak to się dzieje?

Był nagazowany. Gazociągi przed otwarciem, tak samo Baltic Pipe jest nagazowany, są zapełniane gazem w pewnym stopniu. To jest techniczny wymóg, żeby płynnie przejść do transportu tego gazu, do przesyłu już do miejsca docelowego. W Nord Stream 2 jest obecnie około 300 milionów metrów sześciennych gazu, czyli tyle ile może przesłać w dwa dni do punktu odbioru w Niemczech.

Czyli to nic dziwnego, że jest nieczynny a przecieka?

To jest dziwne, bo Rosjanie traktują to w ten sposób, że tylko czekają na odpowiednie okoliczności, żeby Nord Stream 2 uruchomić. On właściwie mógłby być uruchomiony, jest nagazowany, nie byłoby większych przeszkód technicznych, ale politycznie jest "trupem". Przynajmniej wydaje się tak ze stanowiska Niemiec i Unii Europejskiej.

Porównajmy jeszcze ceny. Mamy tutaj prawdziwą dywersyfikację, mamy różne źródła. Możemy porównać ceny gazu rosyjskiego i tego, który popłynie przez Baltic Pipe? Opłaca nam się to w kwestii cenowej? Nie mówię w tym przypadku o bezpieczeństwie.

W długim okresie na pewno będzie to bardziej opłacalne. Obecnie ceny gazu w Europie są wysokie, ale to przez działalność Kremla. Ceny norweskiego gazu będą dosyć wysokie, ale to dlatego że Kreml przykręca kurek, zmniejsza podaż, sztucznie pompuje ceny rynkowe w Europie. Generalnie ceny gazu rosyjskiego na papierze przez lata były dosyć niskie, ale jak się okazało, wraz z importem gazu rosyjskiego idzie ogromne ryzyko. Również ryzyko zaburzeń rynkowych i podwyższenia się cen kilkukrotnie, tak jak w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy widzimy to zjawisko na europejskich rynkach.

Panie Danielu, tak na koniec pytanie - jak pan sądzi, czy w Polsce są jakieś szanse na zwiększenie naszego krajowego wydobycia? Ja przypomnę, że PGNiG na początku sierpnia ogłosiło, że sukcesem zakończyły się prowadzone przez koncern prace poszukiwawcze w miejscowości Sierosław w Wielkopolsce. Jak wygląda sytuacja z inwestycjami krajowymi?

Polska nie leży na gazie, to możemy stwierdzić z pewnością, ale dokładanie kolejnych cegiełek do tego krajowego wydobycia... Sądzę, że to nie będą wielkie wolumeny. Obecnie wydobywamy około 4 miliardów metrów sześciennych. Myślę, że nie zwiększy się to jakoś drastycznie, może kilka, może kilkanaście procent, ale to zależy od prac geologicznych i od tego co leży pod naszymi ziemiami.

To eldorado z gazem łupkowym to już zupełnie melodia przeszłości?

Być może i melodia przyszłości, jeżeli ten gaz będzie dalej tak drogi to, być może, bardziej będzie się opłacać go wydobywać niż 10 lat temu, kiedy gaz był znacznie tańszy. 

Opracowanie: