Do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia po raz dziesiąty prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko Katarzynie Augustynek, znanej jako "Babcia Kasia" - dowiedziała się PAP. Oskarżona miała naruszyć nietykalności cielesną żołnierza Wojska Polskiego oraz znieważyć, nazywając go "złodziejem i ku...em".
Akt oskarżenia przeciwko "Babci Kasi" do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia skierowała pod koniec października Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ. Do zdarzenia, w związku, z którym oskarżona ma odpowiedzieć przed sądem doszło 10 maja 2021 r. przy Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie.
Katarzyna Augustynek miała naruszyć nietykalność cielesną żołnierza Wojska Polskiego podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. "Babcia Kasia" miała ciągnąć żołnierza za pas, będący częścią jego umundurowania oraz kilkukrotnie odpychała go ręką dotykając barku i klatki piersiowej.
Dodatkowo prokuratura zarzuciła Katarzynie Augustynek znieważenie żołnierza poprzez użycie słów powszechnie uznanych za obelżywe i obraźliwe. Jak dowiedziała się PAP, "Babcia Kasia" miała nazwać go "złodziejem i ku...em".
Naruszenie nietykalności cielesnej zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności albo do 3 lat więzienia.
Jest to już dziesiąty akt oskarżenia przeciwko "Babci Kasi" skierowany do sądu. Wcześniej prokuratura oskarżała ją m.in. o szarpanie mundurowych, kopanie, plucie, odpychanie, uderzanie flagą i znieważanie ich podczas wykonywania obowiązków służbowych.
Pod koniec września sędzia Urszula Gołębiewska-Budnik Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia uznała "Babcię Kasię" za winną tego, że "26 marca 2021 r. w Warszawie, przy placu Powstańców Warszawy naruszyła nietykalność cielesną funkcjonariuszy policji (...) w ten sposób, że odpychała oburącz na wysokości klatki piersiowej oraz szarpała za kamizelkę taktyczną". Katarzyna Augustynek miała również - doprowadzona do radiowozu - kopać policjantów, deptać ich i szarpać. Jednego z nich uderzyła pięścią, a kolejnego odepchnęła. Przepychanki kontynuowane były także w radiowozie, podczas transportu "Babci Kasi" do komendy policji przy ul. Wilczej w Warszawie.
Sędzia Gołębiewska-Budnik uznała również "Babcię Kasię" za winną znieważenia funkcjonariuszy. Katarzynie Augustynek została wymierzona kara 6 miesięcy ograniczenia wolności w postaci nieodpłatnych prac społecznych, po 20 godzin miesięcznie. Miała także zapłacić 220 zł kosztów sądowych.
Na początku października do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście wpłynął sprzeciw pełnomocniczki Katarzyny Augustynek od tego wyroku nakazowego, który są wydał na posiedzeniu bez udziału stron. Oznacza to, że sąd rejonowy rozpozna tę sprawę w normalnym trybie, z udziałem stron, czyli "Babci Kasi", prokuratury oraz policjantów, których Katarzyna A. miała zaatakować.