Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do komendanta stołecznego policji zapytał o przyczyny stosowania przez funkcjonariuszy przemocy fizycznej wobec dziennikarzy podczas Marszu Niepodległości w Warszawie. Według RPO, działania te budzą wątpliwości z punktu widzenia wolności słowa. Z relacji rzecznika wynika, że przedstawicieli mediów potraktowano gazem łzawiącym, pałkami służbowymi i granatami hukowymi, mimo iż mieli na sobie kamizelki z napisem "PRESS" i informowali policjantów, że są na miejscu w celach służbowych.
Rzecznik Praw Obywatelskich jest zaniepokojony sytuacjami, jakie wydarzyły się podczas wczorajszego Marszu Niepodległości. W tej sprawie Stanisław Trociuk, zastępca RPO napisał list do nadinsp. Pawła Dobrodzieja, komendanta Stołecznej Policji.
Jak wskazano w piśmie, chodzi o pobicie przez policję dziennikarzy relacjonujących marsz, zastosowanie wobec nich środków przymusu bezpośredniego i zranienie jednego z nich w twarz.
W ocenie Rzecznika, do szczególnie bulwersujących sytuacji doszło w okolicach dworca PKP Warszawa-Stadion. RPO podkreślił, że wobec znajdujących się na miejscu przedstawicieli mediów zastosowano gaz łzawiący, pałki służbowe i granaty hukowe.
"Działo się tak, mimo że dziennikarze mieli na sobie kamizelki z napisem "PRESS" oraz informowali funkcjonariuszy, że są na miejscu w celach służbowych. Wielu z dziennikarzy odniosło obrażenia w wyniku działań policji. Przykładem jest fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry, trafiony gumową kulą w okolicach ronda de Gaulle’a" - zwrócił uwagę Rzecznik.