Warszawscy strażnicy miejscy pomogli mieszkańcowi Bródna, który wpadł do fosy nieczynnego wybiegu dla niedźwiedzi w Parku Praskim. Dramatyczne wzywanie pomocy usłyszała przechodząca al. Solidarności kobieta.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy mężczyznę w średnim wieku, który chodził po betonowych górkach na terenie wybiegu. Był wystraszony i mokry - mówił w rozmowie z reporterem RMF MAXXX Przemkiem Mzykiem Jerzy Jabraszko ze stołecznej straży miejskiej.
Na miejsce wezwano straż pożarną. Do fosy wstawiono składaną drabinę, po której mocno wystraszony mężczyzna wyszedł.
49-latek nie potrafił wytłumaczyć, jak znalazł się w fosie.
Skarżył się, że boli go głowa i dolna część pleców, dlatego strażnicy wezwali karetkę pogotowia, która odwiozła go do szpitala.
Od mężczyzny nie było czuć alkoholu.
Wybieg dla niedźwiedzi w Parku Praskim był czynny do maja 2020 r. Misie, które mieszkały na tym wybiegu, zostały przeniesione na teren zoo.
Decyzję podjęto po dramatycznym wydarzeniu, kiedy to pijany 23-latek wskoczył na wybieg, szarpał i podtapiał niedźwiedzia.
Po incydencie ogród zoologiczny wydał oświadczenie, z którego wynika, że 37-letnia niedźwiedzica wyszła z ataku bez szwanku, ale była mocno zestresowana.