Łódzki sąd okręgowy skazał na dożywocie 31-letniego Artura W. za zabójstwo 20-letniej Kai. Wyrok jest nieprawomocny.
To miało być morderstwo z zazdrości. Wysoki wyrok był zaskoczeniem dla skazanego, jego babki i przyjaciółki rodziny. Pani Zofia mówiła, że bliscy Artura W. nie spodziewali się tak surowego rozstrzygnięcia. Ja myślałam, że 25 lat dostanie. Będziemy składać apelację - mówiła naszej dziennikarce.
Opinia publiczna może uznać dożywotnie więzienie za karę adekwatną do zbrodni, która polegała na uduszeniu 20-latki gołymi rękoma. Później mężczyzna zakleił jej usta taśmą, nogi spętał sznurkiem i założył foliowy worek na głowę - wszystko po to, by mieć pewność, że dziewczyna nie przeżyje. Na koniec jej ciało ukrył w wersalce.
Sąd uznał, że 4-letniemu synkowi Kai należy się 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia, a rodzinie zamordowanej po 5 tysiecy złotych.
Tragedia Kai rozegrała się w połowie sierpnia 2017 roku w Łodzi. Młoda kobieta była związana z zabójcą, który miał popełnić zbrodnię z powodu zazdrości. W tej sprawie bulwersujące było także to, że łódzcy policjanci, którzy poszukiwali kobiety po jej zaginięciu, za pierwszym razem nie sprawdzili mieszkania sprawcy. Ciało odkryli dopiero po 11 dniach od morderstwa.