Sympatycy Radia Maryja i TV Trwam, PiS i związkowcy z Solidarności, przeszli w sobotę ulicami Warszawy w marszu "Obudź się Polsko". Protestowali przeciw brakowi dialogu społecznego, podnoszeniu wieku emerytalnego, w obronie swobód obywatelskich i pluralizmu mediów. Ideę marszu w mocnych słowach skrytykował Lech Wałęsa. "Jest antydemokratyczny" - stwierdził.
Uczestnicy marszu zbierali się od przedpołudnia w sobotę na pl. Trzech Krzyży. Do Warszawy przyjechało kilka autobusów, kilkadziesiąt busów i cztery pociągi specjalne.
Zgromadzenie przebiegło spokojnie. Oficjalnie rozpoczęło się o godz. 11.30 koncertem patriotyczno-religijnym. Trwało do 18.00, gdy rozwiązano je na Placu Zamkowym, po wystąpieniach m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy. Później na plac docierały jeszcze grupy, który niewiele wcześniej wyruszyły Traktem Królewskim.
Na transparentach, które przynieśli uczestnicy manifestacji, można było przeczytać m.in.: "Żądamy wolnych mediów", "Wytrwamy-wygramy", "Nie chcemy pracować aż do śmierci", "Demokracja bez krytycznych mediów przekształca się w tyranię", "TV Trwam to nasze Westerplatte i nie możemy zdezerterować". Były też hasła antyrządowe, żądania wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej i przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego.
Manifestanci skandowali: "Nie oddamy wam telewizji Trwam", "Bóg, honor i ojczyzna", "Solidarność", "Jarosław", "Zwyciężymy", "Tu jest Polska", "Precz z komuną", "Platforma złodzieje", "Gdzie są nasze polskie stocznie". Z głośników słychać było m.in. "Mury" i "Żeby Polska była Polską". Przed Pałacem Prezydenckim wznoszono okrzyki: "Lech Kaczyński", odmówiono także modlitwę w intencji prezydenta i prezydentowej, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem.
Rozbieżne są dane co do liczby uczestników marszu. Służby porządkowe mówią o 40-50 tysiącach. Radny PiS Maciej Wąsik, odpowiedzialny za techniczną stronę przedsięwzięcia, poinformował jednak, że w marszu wzięło udział 200 tysięcy osób. Z kolei poseł PiS Andrzej Jaworski twierdzi, że manifestujących było "kilkaset tysięcy". Rzecznik "S" Marek Lewandowski podał, że związkowców przyjechało do Warszawy co najmniej 30 tysięcy.
Zdaniem Lecha Wałęsy, zorganizowany przez środowiska prawicowe marsz ma charakter antydemokratyczny. Jak stwierdził były prezydent, idea marszu "nie uwzględnia tego, że większość jest w innym miejscu, większość popiera premiera i ten układ".
Trzeba by się zastanowić, jak szanujemy demokrację, którą tak ciężko trzeba było wywalczyć, a teraz próbują coś na ulicy zmieniać. A przecież od tego jest kartka wyborcza - komentował Wałęsa, który w Dworze Artusa w Gdańsku uczestniczył w uroczystości wręczenia nagrody swojego imienia białoruskiemu opozycjoniście Alesiowi Bialackiemu.