Donald Tusk został ponownie wybrany na szefa Rady Europejskiej. "Dziękuje za ten znak solidarności. Jak wiecie, solidarność była zawsze ważna w moim życiu, prywatnym i politycznym. Naprawdę wiem, ile ona znaczy" - powiedział Tusk w krótkiej publicznej części posiedzenia Rady Europejskiej. "Będę pracował z wszystkimi z was, bez żadnego wyjątku" - zadeklarował Tusk. Przeciwko jego wyborowi był polski rząd, który zgłosił kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego. Wydarzenia w Brukseli relacjonujemy dla Was na bieżąco.
Będę robić wszystko, żeby bronić polskiego rządu przed polityczną izolacją w UE - zapowiedział na konferencji prasowej Donald Tusk. I myślę, że będę w tym skuteczny - dodał.
Jak oświadczył, bardzo współczuje Szydło "niewdzięcznej roli, jaka została jej zadana przez lidera jej partii". Jego zdaniem decyzja o jego wyborze na kolejną kadencję w Radzie Europejskiej "jest oczywiście dobra dla Polski, choć nie budzi entuzjazmu polskiego rządu".
Sądząc po reakcji tysięcy Polaków, choćby na Twitterze, myślę, że bardzo wielu rodaków się ucieszyło z tej decyzji - powiedział były premier.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie gwarantuje bezstronności - stwierdziła premier Beata Szydło. Rada Europejska straciła okazję do tego, by mieć przewodniczącego, który mógł wprowadzić nas na pole głębokich reform - stwierdziła szefowa polskiego rządu.
Premier podziękowała Jackowi Saryusz-Wolskiemu za to, że "zgodził się kandydować w wyborach na przewodniczącego RE, że zgodził się reprezentować Polskę w tych wyborach, być kandydatem polskiego rządu". Jak oceniła Saryusz-Wolski to "wybitny europoseł i polityk".
Premier poinformowała, że zgłosiłam, iż nie będzie przyjmować konkluzji z tego szczytu Unii Europejskiej.
Polska nie zaakceptuje wniosków ze szczytu UE - twierdzą źródła unijne.
Unijni prawnicy podkreślali wcześniej, że taki krok nie ma znaczenia z punktu widzenia legalności wyboru Tuska, ponieważ decyzja w tej sprawie jest podejmowana przez przywódców większością kwalifikowaną i nie musi być ogłoszona we wnioskach ze szczytu. Te bowiem przyjmowane są na zasadzie konsensusu.
Źródła w Brukseli podkreślają, że jeśli Warszawa nie zmieni zdania, ustalenia szczytu dotyczące m.in. migracji, europejskiej prokuratury czy gospodarki zostaną ogłoszone jako deklaracja 27 państw członkowskich.
Beata Szydło potwierdziła później, że nie poprze wniosków szczytu Unii Europejskiej.
Stało się bardzo źle, został wybrany polityk, który łamał wszelkie reguły, które dotąd obowiązywały w Unii Europejskiej, przede wszystkim regułę neutralności - skomentował prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Nie zachowywał tej neutralności i to można powiedzieć czynił to w sposób radykalny, interweniował w polskie sprawy, w polskie sprawy wewnętrzne bardzo ostro i to w szczególnych sytuacjach, w momentach wielkiego napięcia - dodał Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS przy wyborze Tuska na szefa RE została złamana zasada, że "wysokie funkcje w Unii Europejskiej obejmują ludzie mający poparcie swojego rodzimego państwa, państwa z którego pochodzą"
Zaznaczył, że Tusk "w tym momencie zerwał to, co określiłem, jako lojalność wobec własnego państwa".
Prezes PiS dodał, że jest zawiedziony postawą premiera Węgier Viktora Orbana, który poparł reelekcję Donalda Tuska. Nie ukrywam, że jesteśmy zawiedzeni postawą pana premiera Orbana, ale zdajemy sobie sprawę jak potężny był nacisk i jak bardzo dzisiejsza Unia Europejska idzie drogą, która doprowadzi do jej rozpadu - mówił szef PiS.
Przestrzegał, że jeżeli UE "nie zejdzie z tej drogi, którą w tej chwili maszeruje, to dojdzie do sytuacji, w której stanie się już tylko częścią historii". Zapewnił, że PiS jest zdecydowanym zwolennikiem trwania Unii Europejskiej. Ale to musi być Unia Europejska, w której nie będzie możliwe wybranie kogoś na wysokie stanowisko wbrew rządowi jego państwa - dodał Kaczyński.
Prawo i Sprawiedliwość przyczyniło się do wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej - ocenił wiceszef klubu Kukiz'15 Marek Jakubiak. Stwierdził, że można odnieść wrażenie, iż część głosów państw UE była nie tyle za kandydaturą Tuska, ile przeciw PiS-owi.
O ile nie jesteśmy zwolennikami Donalda Tuska, to należy jasno podkreślić, że PiS oraz dyplomacja prowadzona przez PiS nosi znamiona amatorszczyzny - dodał.
Pytany, czy poparcie dla Tuska wszystkich państw Grupy Wyszehradzkiej oprócz Polski może zachwiać współpracą w ramach V4 odpowiedział, że "dzisiaj Grupa Wyszehradzka pokazała PiS-owi figę".
PiS myśli, że jest pępkiem świata, a musi wiedzieć, że Polska jest małym, choć dumnym krajem, musi mieć głowę podniesioną, ale też musimy znać miejsce w szyku, nie możemy się ze wszystkimi naokoło kłócić"- powiedział.
Zdaniem Jakubiaka państwa Grupy Wyszehradzkiej zagłosowały za kandydaturą Tuska ze względu na własne interesy gospodarcze oraz wspólny interes w tym, żeby UE "trwała w zgodzie". PiS musi to przyjąć do wiadomości - dodał poseł Kukiz'15.
Wygrała Polska, przegrał PiS, który musi zrozumieć, że popełnił błąd - komentował reelekcję Donalda Tuska lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
PiS musi zrozumieć, że popełnił błąd, że doprowadził do sytuacji, kiedy cała Europa, również ich najbliżsi sojusznicy - Węgrzy, Grupa Wyszehradzka, Brytyjczycy - głosują przeciwko PiS-owi, bo nie głosują przeciwko Polsce - powiedział lider PSL.
Ocenił, że Polska wychodzi z tej sytuacji obronną ręką, ale trzeba jednocześnie odbudowywać pozycję naszego kraju i utracone zaufanie na arenie europejskiej.
Prezes PSL ma nadzieję, że PiS nie pójdzie w stronę Polexitu i wybór Tuska nie będzie przyczyną do ogłoszenia referendum w kraju i "wyprowadzenia Polski z UE".
Jak mówił, najbardziej obawia się tego, że porażka PiS na poziomie europejskim spowoduje "taką chęć odwetu i na oślep pójścia w kierunku porzucenia UE". To by była sprawa najgorsza - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak-Kamysz powiedział, iż ma nadzieję, że po stronie PiS "przyjdzie trochę pokory". I przyjdzie trochę otrzeźwienia - woda sodowa, wyborcza, uderzyła do głowy i nie ma do tego momentu zakończenia balu powyborczego i wciąż trwa prężenie muskułów - ocenił lider PSL.
Dziękuję za solidarność - mówił do unijnych przywódców Donald Tusk tuż po wyborze na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. Deklarował przy tym, że będzie pracował z wszystkimi z nich bez żadnych wyjątków.
Przywódcy unijni oklaskami przywitali Tuska, którego na salę obrad zaraz po głosowaniu przyprowadził premier Malty Joseph Muscat. Szef maltańskiego rządu dziękował mu za pracę, którą wykonał w ciągu ostatnich 2,5 roku.
Dziękuje za ten znak solidarności. Jak wiecie, solidarność była zawsze ważna w moim życiu, prywatnym i politycznym. Naprawdę wiem, ile ona znaczy - powiedział Tusk w krótkiej publicznej części posiedzenia Rady Europejskiej.
To może brzmieć jak paradoks, zważywszy na kontekst, ale w każdym razie wasza decyzja jest wyrazem naszej jedności dziś. Będę pracował z wszystkimi z was, bez żadnych wyjątków, ponieważ jestem naprawdę oddany zjednoczonej Europie - dodał przewodniczący Rady Europejskiej.
Szef maltańskiego rządu dziękował mu za pracę, którą wykonał w ciągu ostatnich 2,5 roku. Jesteś silnym człowiekiem, z silnymi europejskimi przekonaniami. Wierzymy, że nawet po dzisiejszym dniu będziesz pracował z każdym z nas - oświadczył Muscat.
Zdecydowano się na precedens zlekceważenia głosu państwa, z którego pochodził kandydat na przewodniczącego Rady Europejskiej - uważa wiceszef Parlamentu Europejskiego, eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.
Okazało się, że UE wybrała wygodniejszego dla siebie kandydata, który daje gwarancje, że będzie prowadził politykę proimigracyjną, której celem jest relokacja uchodźców - mówił Czarnecki.
Dzisiaj zdecydowano się na precedens zlekceważenia woli państwa, z którego kandydat pochodził, a to może rodzić w przyszłości bardzo niebezpieczne sytuacje - dodał.
Według wiceszefa PE, dziś nastąpiło "wyraźne zachwianie unijnej solidarności".
Pytany o to, czy reelekcja Donalda Tuska przy sprzeciwie polskiego rządu to porażka naszej dyplomacji odpowiedział, że polski rząd nie mógł zgodzić się na kandydaturę Tuska, ponieważ obecny szef RE "łamał zasady neutralności i ingerował w wewnętrzne sprawy Polski".
Dobrze, że wystawiliśmy własnego kandydata, w ten sposób nie spadnie na Polskę odpowiedzialność np. za to, co w obszarze polityki imigracyjnej będzie robił Donald Tusk - stwierdził Czarnecki.
Eurodeputowany PiS nie uważa, że teraz zmieni się coś w relacjach i współpracy polskiego rządu z Donaldem Tuskiem. Pytany o to zaznaczył, że Tusk przez 2,5 roku "nie chciał współpracować z polskim rządem". Nie sądzę, żeby teraz chciał współpracować - uznał.
Wiceszef PE nie sądzi też, że poparcie Tuska przez wszystkie państwa Grupy Wyszehradzkiej z wyjątkiem Polski zmieni stosunki wewnątrz V4. Jak zaznaczył, sprawy personalne nie podzielą Grupy Wyszehradzkiej. Ona została uśmiercona za koalicji PO-PSL, nie po to ją obecny rząd reanimował, aby ją teraz zamrażać - podkreślił.
Nie było dyskusji, głos zabrała tylko premier Beata Szydło - tak dyplomaci unijni opisują kulisy trwającego ok. pół godziny punktu o szczytu UE, podczas którego doszło do reelekcji szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska.
Po tym, gdy przewodzenie obradom przejął od Tuska premier sprawującej prezydencję Malty Joseph Muscat, a Tusk wyszedł z sali obrad, głos zabrała polska premier. Po jej wystąpieniu - jak opowiadali dziennikarzom unijni urzędnicy - zarządzono oficjalne głosowanie.
Z relacji z drugiej ręki wynika jednak, że głosowanie przeprowadzono w taki sposób, że zapytano najpierw, kto jest przeciw Tuskowi. Po podniesieniu ręki jedynie przez polską premier, nie prowadzono dalszego głosowania. Wcześniej bowiem uzgodniono, że jeśli ktoś będzie chciał się wstrzymać, może o tym powiedzieć reszcie przywódców - opowiadał unijny urzędnik.
Po zakończeniu tego punktu Tusk wrócił na salę i Rada Europejska zajęła się dalszymi punktami szczytu, odnoszącymi się m.in. do migracji i sytuacji gospodarczej w UE.
Zgodnie z traktatem przewodniczący Rady Europejskiej wybierany jest kwalifikowaną większością głosów.
Sprzeciw polskiego rządu wobec wyboru Donalda Tuska na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej to wewnętrzna sprawa Polski - mówił szef PE Antonio Tajani. Podkreślił, że decyzja w tej sprawie została podjęta demokratycznie.
Wybór na przewodniczącego Rady Europejskiej to wybór demokratyczny. Mamy większość i mamy mniejszość. Przewodniczący Tusk został ponownie wybrany, jego pozycja na tym stanowisku została zatwierdzona. To, że państwo, z którego pochodzi, było przeciwne, to wewnętrzna sprawa Polski, a także sprawa do dyskusji na forum Rady - oświadczył Tajani na konferencji prasowej.
Spotkanie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego z szefami państw i rządów na unijnym szczycie poprzedziło wybór Tuska na szefa RE. Wyborowi temu przeciwny był polski rząd.
Tajani pogratulował Tuskowi. Powiedział, że jest bardzo zadowolony z przedłużenia kadencji polskiego polityka na "tym prestiżowym stanowisku". Od czasu, gdy sprawuję mandat szefa europarlamentu, nasza współpraca wyglądała bardzo dobrze. Jestem przekonany, że ta doskonała współpraca, która rozpoczęła się z początkiem stycznia, będzie kontynuowana - powiedział szef PE.