Łączne obciążenia z tytułu PIT i składek ZUS w przypadku nauczycieli, którzy dostawali pieniądze za nadgodziny za styczeń, potrafiły wynieść nawet 90 proc. wypłaty brutto. Osoba, która miała dostać wynagrodzenie ekstra w wysokości ok. 750 zł, otrzymała 16 zł - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak podaje dziennik, do części nauczycieli ponownie trafiły niższe wypłaty: za styczeń za nadgodziny i wynagrodzenie zasadnicze za luty. Według "DGP", problem potwierdzają publikowane na forach internetowych paski wynagrodzeń, z których wynika, że od podstawy opodatkowania wynoszącej ponad 1,3 tys. zł zaliczki na podatek mogą wynieść nawet 678 zł.
Łączne obciążenia z tytułu PIT i składek ZUS potrafiły wynieść nawet 90 proc. wypłaty brutto. W konsekwencji osoba, która miała otrzymać dodatkowe wynagrodzenie brutto w wysokości ok. 750 zł, otrzymała... 16 zł - czytamy w gazecie.
Przynajmniej w części przypadków za problem może - zdaniem Grzegorza Ogórka, starszego menedżera w dziale doradztwa prawnopodatkowego PwC - odpowiadać system kadrowo-płacowy. "Wydaje się, że system płacowy naliczający wynagrodzenia nauczycielom policzył zaliczki PIT podwójnie. W potrąceniu znalazła się suma zaliczek za 2022 r. oraz prawdopodobnie ta należna za 2021 r. (stąd błędnie pobrana zaliczka w wysokości 678 zł od podstawy nieco ponad 1300 zł - red.)" - zauważył ekspert PwC. Inna grupa nauczycieli, tych z wyższymi pensjami, mogła odczuć negatywne skutki przekroczenia górnego limitu ulgi dla klasy średniej. Po wypłacie w styczniu trzynastki i dodaniu pensji zasadniczej mogli przekroczyć górny limit ulgi (11 141 zł) i stracić do niej prawo w miesiącu otrzymania wynagrodzeń - przypuszcza dziennik.
"DGP" zwraca uwagę, że za zaniżenie pensji mogą również odpowiadać sami nauczyciele, którzy z obawy przed skomplikowanymi zasadami stosowania ulgi dla klasy średniej złożyli wnioski o jej niestosowanie.