Czechy wydają mniej pieniędzy na politykę prorodzinną, a jednak mają lepsze rezultaty na polu dzietności. Ważne jest nie tylko wsparcie państwa, ale i poczucie bezpieczeństwa - pisze "Rzeczpospolita".
"Rz" przypomina, że Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, wymieniała w Sejmie kwoty, które od 2015 r. z pieniędzy publicznych zostały wydane na wsparcie rodzin. To między innymi 216 mld zł na świadczenie "Rodzina 500+", 3,5 mld zł na Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, 5,5 mld zł na program "Maluch+". Mimo to, jak zauważa gazeta, w tym samym czasie spada liczba urodzeń, od 2018 roku zmniejsza się też wskaźnik dzietności.
Dziennik podkreśla, że w ciągu kilkunastu lat, w których w Polsce zmniejszała się liczba dzieci i chęć ich posiadania przez młodych ludzi, w Czechach wyraźnie wzrosła, a dzieje się tak, pomimo iż w Polsce w 2019 r. (dane Eurostatu) na politykę prorodzinną wydaliśmy 3,5 proc. PKB, a Czechy - 2,13 proc. PKB.
Demografowie wymieniają różne przyczyny, dla których polityka prorodzinna Czech jest skuteczniejsza niż w Polsce. Michał Kot, szef stworzonego przez rząd Instytutu Pokolenie, przypomina raport, który instytut wydał jesienią, "Czeski sukces demograficzny". Zwraca uwagę na to, iż większość pomocy pieniężnej w Czechach jest przeznaczona dla rodziców dzieci do lat trzech. Jest to przede wszystkim zasiłek rodzicielski, niezależny od dochodów rodziców i przeznaczony dla wszystkich - czytamy w gazecie.
Jest on na tyle wysoki, że większość kobiet po urodzeniu dziecka zostaje w domu i je wychowuje, choć dostałaby je także, gdyby poszła do pracy. Konstrukcja świadczenia jest zaś taka, że jeśli kobieta szybko zdecyduje się na kolejne dziecko, to niewykorzystany zasiłek otrzymuje w formie jednorazowej wypłaty, a na kolejne dziecko - kolejne świadczenie - mówi "Rz" Michał Kot. Zwraca uwagę na to, iż tak jak wskaźnik zatrudnienia kobiet z dziećmi do trzech lat jest jednym z najniższych w Europie, tak w przypadku starszych - najwyższy. Podkreśla, iż w przestrzeni publicznej Czech rzadko mówi się i pisze o dzietności, o wskaźnikach, za to często zwraca się uwagę na dobrostan rodziny.
Prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego przypomina w rozmowie z gazetą, że w Czechach spadek dzietności i kryzys demograficzny zaczął się wcześniej niż w Polsce, wcześniej więc zaczęto reagować.
Prof. Irena Kotowska z SGH zwraca uwagę na dwa zjawiska odróżniające Polskę i Czechy: wzrost dzietności w Czechach wyniknął stąd, że więcej dzieci zaczęły mieć kobiety w wieku 30-35 lat. Możliwe się to stało także dlatego, iż u południowych sąsiadów jest lepiej rozbudowana opieka zdrowotna. Sektor usług medycznych wspomaga decyzje kobiet, w Czechach istnieje możliwość korzystania z pomocy in vitro dla kobiet w wieku 18-40 lat. Z szacunków organizacji pozarządowych wynika, że w Polsce bezpłodność jest problemem dla ok. 1,5 mln par. W Czechach dzięki tej metodzie rodzi się ok. 6 proc. dzieci - czytamy w dzienniku.