Jest postępowanie w sprawie chaosu na śląskich torach. Reporter RMF FM ustalił, że Urząd Transportu Kolejowego sprawdza, czy zostały naruszone prawa pasażerów, a jeżeli tak - to w jaki sposób. Krzysztof Zasada dowiedział się również, że UTK już od 5 sierpnia alarmował marszałka województwa śląskiego, że Koleje Śląskie nie poradzą sobie z przejęciem przewozu pasażerów.
Na Śląsku pracuje już 20 osób z centrali Urzędu, a także 10 z oddziału terenowego. Oprócz tego dziś pojechali tam specjaliści zajmujący się przestrzeganiem praw pasażerów. Kontrolujemy fizycznie sytuację, a także dokumenty - powiedział naszemu reporterowi Maciej Domański z UTK.
Kontrola potrwa dwa tygodnie. Jeśli okaże się, że prawa podróżnych zostały naruszone, Kolejom Śląskim grozi kara finansowa w wysokości nawet 2 procent rocznego przychodu.
Nasz reporter ustalił również, że Urząd Transportu Kolejowego od 5 sierpnia ostrzegał marszałka Adama Matusiewicza, że Koleje Śląskie nie poradzą sobie z przejęciem wszystkich połączeń od Przewozów Regionalnych. I mimo że miał świadomość możliwych kłopotów - pozwolił spółce wozić ludzi.
Jak twierdzi Maciej Domański z UTK, Urząd nie miał wyjścia, bo takie są przepisy. Licencja na świadczenie przewozów jest udzielana jedynie w oparciu o oświadczenie szefostwa kolejowej spółki. Na podstawie odpowiedzialnych oświadczeń odpowiedzialnych zarządów dużych spółek, które twierdzą, że sobie poradzą - tłumaczył w rozmowie z naszym reporterem.
Mimo tego, że na trasy kolejny już dzień nie wyjechały dziesiątki pociągów, prezes Kolei Śląskich Marek Worach utrzymuje, że żaden ze składów nie został odwołany. Jak twierdzi, podjęto decyzję, żeby wprowadzić komunikację zastępczą. Komunikat w tej sprawie nie dotarł jednak do większości pasażerów. Na dworcach nie pojawili się również zapowiadani przez władze spółki informatorzy.
Władze kolei zapowiadają, że sytuacja na torach w regionie powinna wrócić do normy za kilka dni.
W miniony weekend Koleje Śląskie przejęły od Przewozów Regionalnych wszystkie połączenia w Śląskiem. I tego startu nie mogą zaliczyć do udanych. Środa jest kolejnym dniem, kiedy przewoźnikowi nie udaje się przywrócić normalnego kursowania pociągów. Przedwczoraj odwołano w regionie 58 pociągów, wczoraj wieczorem nie kursowały zaś 73 pociągi. Dzisiaj - jak poinformował Witold Trólka z urzędu marszałkowskiego w Katowicach - na torach nie pojawią się w sumie 92 składy. Zastępują je autobusy. Z kolei połączenia międzywojewódzkie przejmują od dzisiaj do końca miesiąca Przewozy Regionalne. Mają obsługiwać trasy z Częstochowy do Piotrkowa Trybunalskiego i Kielc, z Kędzierzyna-Koźla do Gliwic i Raciborza oraz ze Strzelec Opolskich do Gliwic. W pociągach honorowane będą bilety obu przewoźników.
Według przedstawicieli Kolei Śląskich, głównym powodem problemów są usterki techniczne taboru. Zdecydowano więc, że część pociągów wymagających bieżącej naprawy zastąpią autobusy. Tak jest na trasach Częstochowa - Lubliniec, Katowice - Imielin, Bielsko-Biała - Czechowice-Dziedzice - Zebrzydowice - Cieszyn, Bielsko-Biała - Kęty - Wadowice oraz Wodzisław Śląski - Rybnik - Pszczyna - Czechowice-Dziedzice. To właśnie na tych liniach jest najwięcej odwołanych pociągów.
Nie ma natomiast - jak zapewnia przewoźnik - utrudnień na głównych i najbardziej uczęszczanych trasach w regionie: między Gliwicami, Katowicami a Częstochową, między Katowicami a Bielskiem-Białą i Wisłą, a także na linii Katowice-Rybnik.
Informacje o kursowaniu pociągów Kolei Śląskich można uzyskać pod numerem infolinii 32 428 88 88. Można też przystąpić do systemu informacji SMS-owej, wysyłając wiadomość o treści TAK.KSL pod numer telefonu 661 000 250.
Koleje Śląskie są spółką samorządu województwa śląskiego. Wczoraj marszałek województwa Adam Matusiewicz uznał sytuację na kolei w regionie za skandaliczną i przeprosił za nią pasażerów. Zapowiedział także, że "za bałagan polecą głowy".