Aż sześć tysięcy właścicieli nieruchomości w samym tylko Sopocie znajdzie się na liście przygotowywanej dla CBA. Centralne Biuro Antykorupcyjne poprosiło pisemnie władze Gdańska, Sopotu i Gdyni o spis wszystkich nieruchomości sprzedanych od 1990 roku.
Rzecznik CBA Temistokles Brodowski przekonuje, że akcja nie ma nic wspólnego z wyborami: CBA dotąd nie pobrało żadnego dokumentu. Pierwsze dokumenty zostaną dostarczone do połowy przyszłego roku; kolejne w 2009 r. 600 funkcjonariuszy każdego dnia wykonuje setki czynności w całym kraju.
Na pytanie kogo i co może podejrzewać CBA, prezydent miasta Jacek Karnowski odpowiada: To są pytania ogólne o nieruchomości. Nie ma podanych konkretnych nazwisk. Jest to przekrój tego, co normalni, zwykli ludzie kupili w Sopocie.
Tłumaczenia CBA nie przekonują władz miasta. Czy CBA powinno gromadzić i przechowywać informacje dotyczące zwykłych mieszkańców na wszelki wypadek, a nie w konkretnej sprawie? - pyta Paweł Orłowski, wiceprezydent Sopotu. Władze miasta postanowiły więc zwrócić się do Generalnego Inspektora Danych Osobowych oraz Rzecznika Praw Obywatelskich z zapytaniem, czy Centralne Biuro Antykorupcyjne nie łamie praw obywatelskich.
Lokalni politycy Prawa i Sprawiedliwości nie widzą w działaniach CBA nic nadzwyczajnego.
Tuż przy deptaku Monte Cassino w Sopocie budowane jest Centrum Haffnera. Inwestycja pochłonie gigantyczne pieniądze. Sopot wniósł do spółki, która buduje centrum grunty i to właśnie władzom miasta wielokrotnie zarzucali politycy PiS.
Chodzi przede wszystkim o zaniżanie wartości działki, dzięki czemu wzbogacić miał się prywatny inwestor. Tyle że w piśmie CBA nie ma pytania o Centrum Haffnera, a prokuratura okręgowa po doniesieniu PiS właśnie nie podjęła śledztwa w tej sprawie.