Byli gimnazjaliści z Gdańska są winni dręczenia koleżanki - orzekł sąd. Zostaną oni objęci dozorem kuratorskim. 14-letnia Ania z Gimnazjum nr 2 w 2006 roku popełniła samobójstwo. Wcześniej pięciu kolegów rozebrało ją w klasie, symulowało gwałt i robiło zdjęcia.
Do zdarzenia doszło, gdy w klasie nie było nauczyciela. Dziewczynka została rozebrana do naga przez czterech chłopców, piąty sfilmował ją telefonem komórkowym. Napastników bezskutecznie próbowały powstrzymać koleżanki gimnazjalistki. 14-latce udało się w końcu wyrwać z rąk "kolegów" i uciec do domu.
Wieczorem dziewczynka powiedziała koleżance, że do szkoły już nie wróci i że popełni samobójstwo. Dzień później rodzice znaleźli martwą córkę. W związku z tragedią do dymisji podał się dyrektor szkoły. Gdańska prokuratura, która badała odpowiedzialność nauczycieli w tej sprawie, umorzyła śledztwo. Kiedy sprawę ujawniono, podejrzani o molestowanie gimnazjaliści trafili do schronisk dla nieletnich.
Śmierć 14-latki odbiła się głośnym echem w całym kraju. Jej pamięć w dniu pogrzebu uczcił minutą ciszy Sejm, a w szkołach obowiązywała żałoba. Grób nastolatki odwiedził ówczesny prezydent Lech Kaczyński. Dwa tygodnie po śmierci Ani ówczesny wicepremier, minister edukacji Roman Giertych w klasie, w której dziewczynka się uczyła, przedstawił program "Zero tolerancji dla przemocy w szkole".