Strażnicy miejscy w Łodzi zbuntowali się. Nie chcą wspólnie z policjantami tworzyć stałych posterunków przed lokalami gastronomicznymi w mieście.

Stałą obecność mundurowych łódzcy przedsiębiorcy odbierają jako nękanie, a strażnicy miejscy - poleceniem wojewody - zostali oddani pod komendę policji. Ci ostatni kontrolują restauratorów, którzy otworzyli lokale wbrew rządowym obostrzeniom, ale zgodnie z reżimem sanitarnym. Funkcjonariusze stoją przed restauracjami czy pubami, w mundurach lub po cywilnemu. Czasem siedzą w radiowozie, legitymują osoby wychodzące np. z podwórka, gdzie mieści się lokal gastronomiczny. 

Zdaniem przedsiębiorców, takie działanie ma ich zastraszać, nękać i odstraszać klientów. Swój przykład podaje Anna Kazimierczak z restauracji przy ul. Piotrkowskiej. U nas przed restauracją nieustannie jest policja. Radiowóz i policjanci, którzy są przed bramą, prowadzącą na podwórko. Oni zaczepiają ludzi wchodzących oraz wychodzących z posesji i rozpytują ludzi, gdzie byli. Złożyliśmy skargę w związku z tymi działaniami i na odpowiedź czekaliśmy 10 minut - ironicznie mówi Kazimierczak. Po tym czasie pojawiły się dwa radiowozy plus funkcjonariusze nieumundurowani. Weszli do lokalu pod groźbą użycia środków przymusu bezpośredniego. Inny właściciel restauracji - Patryk Kumosiński opowiada, że policjanci kilka razy dziennie odwiedzają lokal, który (jego zdaniem) działa legalnie. Odbywa się to także w ten sposób, że wchodzi policja na salę i mówi do gości: proszę opuścić lokal. To już jest skandal! To jest próba odebrania nam dochodów praktycznie siłą.

Część łódzkich restauratorów w reżimie sanitarnym otworzyła lokale. Zrobili to jednak wbrew rozporządzeniu, które mówi o obostrzeniach w czasie pandemii. Według nich, państwo nie ma prawa ograniczać wolności działalności gospodarczej za pomocą rozporządzenia. To stanowisko podziela przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi - Marcin Gołaszewski. Artykuł 22. Konstytucji RP mówi bardzo wyraźnie, że wprowadzenie obostrzeń, wprowadzenie ograniczenia wolności prowadzenia działalności gospodarczej jest możliwe wyłącznie na drodze ustawy. 

W związku z takimi wątpliwościami prawnymi, strażnicy miejscy z Łodzi zbuntowali się przeciwko kontrolowaniu przedsiębiorców razem z policjantami. Nie chcą być wykorzystywani przeciwko łodzianom. Komendant Straży Miejskiej w Łodzi - Patryk Polit zauważa jednak, że funkcjonariusze nie mogą odmówić wykonania polecenia policji. Nie ma żadnej możliwości zatrzymania delegowania moich ludzi do tych czynności. Mogę jedynie apelować do nich o wyrozumiałość i zdrowy rozsądek w trakcie prowadzenia takowych. Chciałbym, żeby podczas udzielania asysty policji, moi funkcjonariusze wiedzieli, że stoją po stronie prawa. Po to zakładaliśmy te mundury. Dlatego komendant będzie apelował do wojewody o zmianę polecenie dla strażników miejskich i o wyłączenie ich ze wspólnych patroli z policjantami.

Opracowanie: