Rozpoczął się wrzesień, a to oznacza, że już niedługo dzieci powrócą do szkolnych ławek. Jeszcze przed tym powrotem Związek Nauczycielstwa Polskiego zorganizował pikietę demonstracyjną przed gmachem Ministerstwem Edukacji i Nauki. O nowym roku szkolnym i sytuacji nauczycieli Bogdan Zalewski na antenie Radia RMF24 rozmawiał z prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomirem Broniarzem. "7 tysięcy brakujących nauczycieli to jest jakieś 130 tysięcy godzin etatów nieobsadzonych. To mniej więcej jest jakieś 70-75 tysięcy uczniów, którzy nie mają swoich nauczycieli" – mówił Broniarz.
7 tysięcy nieobsadzonych posad dla nauczycieli to liczba, którą przytaczał minister edukacji, Przemysław Czarnek. Polityk podkreślał, że to mniej niż 1 procent wszystkich wakatów. Gość Radia RMF24 Sławomir Broniarz przekłada to jednak na nieco mniejszą skalę jako przykład podaje Zespół Szkół Zawodowych w Szczytnie.
Pan dyrektor musi poradzić sobie z brakiem dziewięciu nauczycieli praktycznej nauki zawodu. A więc ma braki na poziomie stu procent nauczycieli praktycznej nauki zawodu. Być może w skali siedmiuset tysięcznej dla kogoś to nie jest problem, ale na pewno dla uczniów szkół w Szczytnie jest - mówił.
Prezes ZNP przytacza postulaty wysuwane przez swoją organizację: ZNP domaga się przede wszystkim odchudzenia podstawy programowej, dania nauczycielom więcej czasu na bezpośredni kontakt z uczniem, na kształcenie kompetencji kluczowych, a nie wkuwanie pamięciowe.
Podkreśla również kwestię nakładów budżetowych na edukację, których wzrostu do poziomu 3 procent PKB chciałby Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz konieczności podniesienia płac nauczycieli i innych pracowników oświaty. Za moment może się okazać, że w roku 2024 nie będzie miał kto uczyć polskich dzieci, bo nie przyciągniemy absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego do I LO w Krakowie, proponując mu na starcie wynagrodzenie na poziomie 2 800 złotych netto - mówił.
Broniarz przekonuje, że w wielu wypadkach w polskich szkołach stosuje się metody właściwe raczej dla szkół XIX-wiecznych niż nowoczesnej edukacji. Chcielibyśmy, żeby to było nauka myślenia, wnioskowania, wyciągania pewnych wniosków przyczynowo-skutkowych, a nie tylko klepania choćby dat czy faktów - mówił.
Ministerstwo Edukacji wskazuje ze swojej strony na duże nakłady finansowe przeznaczane na unowocześnianie polskich szkół. Gość Radia RMF24 nie wierzy jednak w trafność działań podejmowanych przez rząd. Jeszcze nie tak dawno, w czasie pandemii, mieliśmy dwa tysiące miejscowości, gdzie internetu w ogóle nie było. Wielu dyrektorów, wielu nauczycieli narzeka na to, że ma, owszem, fantastyczne zaplecze techniczne, które nie może być wykorzystane dlatego, że nie ma stabilnego internetu - mówił.
Szef ZNP przywołuje także jako przykład rządowy program przekazywania laptopów uczniom rozpoczynającym naukę w czwartej klasie. Sporo dyrektorów zadaje sobie pytanie: dobrze, ale kto te komputery będzie obsługiwał w sensie technicznym? Kto będzie je ładował, naprawiał, konserwował? - powiedział.
Rozmówca Bogdana Zalewskiego wskazuje na jeszcze jedną kwestię związaną z rządowymi pieniędzmi dla szkół. Ministerstwo wskazuje, że subwencja oświatowa w 2023 roku wzrosła o około 20 procent. Ale zwróćmy uwagę na inflację, która była w tym czasie, bo te 20 procent trzeba zweryfikować o ponad 14-procentowy wskaźnik inflacji. Więc realny wzrost subwencji to jest mniej więcej 6 procent - mówił Broniarz.