Westerplatte to miejsce wyjątkowe dla każdego Polaka; to symbol niezłomności, bohaterstwa i patriotyzmu polskiego narodu - powiedziała premier Beata Szydło podczas obchodów 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej. O Westerplatte trzeba mówić dzisiaj głośno - dodała.
To tu, w Gdańsku, na Westerplatte, 78 lat temu miała miejsce pierwsza bitwa II wojny światowej. To tu rozpoczął się rozpętany przez hitlerowskie Niemcy koszmar, który na całym świecie pochłonął kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich a Polska na sześć lat trafiła pod okrutną, niemiecką okupację - powiedziała premier.
Jak oceniła, Westerplatte to "miejsce wyjątkowe dla każdego Polaka". To symbol niezłomności, bohaterstwa i patriotyzmu polskiego narodu - wskazała szefowa rządu. Jej zdaniem, o Westerplatte trzeba mówić dzisiaj "głośno".
Jesteśmy tu dziś po to, by oddać hołd polskim żołnierzom. Czynimy tak od lat, by upamiętnić ich heroizm oraz uczcić pamięć ofiar tej największej w historii wojny. Cześć i chwała wszystkim polskim żołnierzom walczącym o wolność i niepodległość naszej ojczyzny. Cześć i chwała bohaterom kampanii wrześniowej. Cześć i chwała żołnierzom Westerplatte - podkreśliła Szydło.
Premier zaznaczyła, że dla Polski II wojna światowa, to nie był tylko konflikt militarny, ale - jak wskazała - to była "przede wszystkim niespotykana dotąd w historii hekatomba zwyczajnych ludzi".
Dodała, że gdyby nie "piekło" II wojny światowej, siła gospodarcza Polski, byłaby teraz "znacznie większa". "Polska została doszczętnie zniszczona i ograbiona. Warszawę zrównano z ziemią. Na terenie okupowanej Polski, niemiecki, hitlerowski najeźdźca wybudował liczne obozy zagłady" - powiedziała Szydło.
Zwróciła uwagę, że "wszystko to działo się na oczach świata i Europy", która - jak oceniła - "nie chciała wtedy ginąć za Gdańsk".
Za to polscy żołnierze ginęli, solidarnie walczyli o wolność europejskich narodów na wszystkich frontach wojny. Mimo to po wojnie, przy milczącym udziale państw zachodnich, Polska trafiła w okowy narzuconego jej siłą komunistycznego systemu. Jakże niedopuszczalne, jakże niesprawiedliwe i haniebne jest mówienie dziś przez niektóre zachodnie media o polskich obozach koncentracyjnych. Nie możemy godzić się na takie kłamstwa (...) w trosce o przyszłość Europy, bo nie ma przyszłości bez prawdy. Musimy ciągle przypominać, kto był ofiarą a kto katem - przekonywała szefowa rządu.
Podkreśliła, że "Polska była ofiarą II wojny światowej, ale Polska była też bohaterem II wojny światowej". Możemy być dziś z siebie dumni - staliśmy po właściwej stronie, zachowaliśmy się jak trzeba. Mamy czyste sumienie a najwięcej Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, to Polacy - stwierdziła.
Przytoczyła też słowa b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który mówił: "To nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory - nie mamy do tego żadnego powodu, powód mają inni, powód mają ci, którzy do tej wojny doprowadzili, którzy tę wojnę ułatwili".
Zdaniem szefowej rządu, wartości, którymi podczas wojny kierowali się Polacy, "legły u podstaw procesu jednoczenia się kontynentu", który - jak mówiła - "rozpoczął się przecież w odpowiedzi na piekło wojny". Dlatego w dobie, kiedy w Europie rodzą się różne partykularyzmy, Polska ma moralne prawo upominać się o te wartości, ma obowiązek stać na straży solidarności, jedności i równych praw wszystkich państw. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której niektórzy europejscy przywódcy ulegną pokusie, aby z innymi rozmawiać z pozycji siły - podkreśliła Szydło.
Premier przekonywała, że "tylko w zjednoczonej i zachowującej podmiotowość państw członkowskich Europie, narody europejskie mogą skutecznie bronić swoich interesów i zachować, jakże pożądane obecnie bezpieczeństwo".
Europa stoi dzisiaj w obliczu niepokoju i destabilizacji. Dlatego nie możemy zdezerterować, musimy być odważni i zdeterminowani, by wspólnie utrzymać porządek prawd i wartości, które leżą u fundamentów naszej kultury. Musimy to zrobić dla siebie, dla przyszłych pokoleń, by wreszcie z przekonaniem mogły one mówić, że nigdy więcej wojny - mówiła szefowa rządu. Polska jest krajem solidarnym, bezpiecznym, praworządnym i demokratycznym - zapewniła.
List do uczestników uroczystości na Westerplatte skierował prezydent Andrzej Duda, a odczytał go szef BBN Paweł Soloch. "78 lat temu, tu w Polsce rozpoczął się najstraszliwszy, najbardziej krwawy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości. Wojna totalna, która objęła niemal cały glob ziemski. Wojna, która według niektórych szacunków, pochłonęła blisko 80 mln istnień ludzkich" - napisał prezydent.
Jak podkreślił, "obrona Westerplatte na wieczne czasy zapisała się w kronikach chwały polskiego oręża". "To było pierwsze starcie wojsk III Rzeszy i Rzeczypospolitej, w sposób niezwykle jasny ujawniając intencje, ideały i wartości obu walczących stron. Polski duch wolności, heroiczny patriotyzm a także rycerski etos poszanowania prawa wojennego i prawa narodów, zderzyły się z nazistowską ideologią nienawiści, z kultem przemocy i pogardą dla wszelkich norm etycznych" - ocenił Andrzej Duda.
Prezydent zaznaczył, że "zbrodnia wieluńska" i "podstępny" atak na Westerplatte były "zapowiedzią setek zbrodni wojennych, których dopuścili się później niemieccy agresorzy".
"Po Wieluniu, Westerplatte i Tczewie, po Auschwitz, Treblince i Stutthofie, po Palmirach i zagładzie Warszawy, nic nie było już takie jak dawniej. Przytłaczający ogrom zniszczeń i ofiar poniesionych przez nasz naród odczuwamy do dzisiaj. Prawie 5 lat w nieustannym lęku, poniżeniu i niedostatku, wśród kul, bomb i pożarów, wśród grabieży, masowych aresztowań i egzekucji, w żałobie po straconych najbliższych, oraz po zaginionych i poległych obrońcach naszej ojczyzny - to tragedia, która zaciążyła na losie kolejnych pokoleń Polaków" - zaznaczył Andrzej Duda.
Jak stwierdził prezydent, wolna i suwerenna Polska - która jest członkiem NATO i Unii Europejskiej - "jest i pozostanie obrońcą nie tylko własnej wolności i własnych granic, ale także pokoju oraz stabilnej architektury bezpieczeństwa w Europie i na świecie". Andrzej Duda zapewnił, że naród Polski "jednoznacznie" potępia wszelkie formy agresji i bezprawia.
"Pamiętając o ofierze życia złożonej przez naszych bohaterów, stajemy w jednym szeregu z narodami, które stanowczo przeciwstawiają się terroryzmowi i nieuprawnionym atakom na terytorialną integralność suwerennych państw. Nie godzimy się na zastępowanie dialogu dyktatem siły" - podkreślił prezydent.
Głos na uroczystości zabrał też prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. To tu Polacy powiedzieli "nie" agresji i deptaniu praw człowieka i praw boskich. Opowiedzieli się po stronie niezbywalnych wartości, wolności i niepodległości, przeciw sile i przemocy. Walczyli osamotnieni - podkreślił.
Świadomi doświadczeń, które złożyły się na lekcję tamtego września, po raz kolejny musimy z całą mocą powtórzyć: że Polska może być bezpieczna tylko w zjednoczonej Europie. Dlatego każda próba osłabienia naszych związków z Europą, wyprowadzanie nas z Unii Europejskiej jest nie tylko sprzeczne z polską racją stanu, lecz jest rozłożonym na raty politycznym samobójstwem - powiedział prezydent Gdańska.
Przywołał też słowa Jana Pawła II ze mszy w 1987 r. na Westerplatte skierowane do młodych ludzi, że każdy z nich powinien mieć w swoim życiu jakieś Westerplatte i zbiór zasad, których należy bronić.
Każde pokolenie ma swoje Westerplatte, każdy ma porządek praw i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Dzisiaj naszym Westerplatte jest obrona najbardziej zagrożonych wartości: konstytucji i wolności, solidarności ze słabszymi, obrona rządów prawa, niezawisłości sędziowskiej i przyzwoitości, prawdy w życiu publicznym. Musimy te wartości utrzymać i obronić w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych - to nasza powinność, obowiązek, nasza miara człowieczeństwa - to przesłanie Westerplatte 2017 - powiedział Adamowicz.
Podczas uroczystości na Westerplatte odczytany został Apel Pamięci, w którym znalazło się wspomnienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii, a także ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, którzy "oddali życie w katastrofie smoleńskiej wraz z 93 uczestnikami pielgrzymki do Katynia".
Apel Pamięci miał być pierwotnie odczytany przez harcerza, harcmistrza Artura Lemańskiego - tak zapowiedział to w swoim przemówieniu Adamowicz. Tekst przeczytał jednak żołnierz. Prezydent Gdańska powiedział dziennikarzom po uroczystości, że harcerz został w ostatniej chwili "zablokowany przez funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej". Jasno było ustalone (z przedstawicielami MON), że harcmistrz Lemański odczytuje apel, natomiast odniesienia "są wśród nas" wygłasza oficer Marynarki Wojennej. To jest coś niebywałego, smutnego, wręcz skandalicznego, że młodzież harcerską traktuje się jako rekwizyt, odrzuca się ją i odsuwa - ocenił.
Po uroczystościach premier Szydło złożyła kwiaty w Sopocie pod tablicą upamiętniającą prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz w Gdańsku przed pomnikiem Anny Walentynowicz, działaczki Solidarności, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem.
(ph)