Awaria energetyczna, której skutki dotknęły wczoraj 50 mln mieszkańców USA i Kanady, jest również wyrazem politycznych ograniczeń, z którymi muszą liczyć się kanadyjscy przywódcy, usiłujący prowadzić politykę zagraniczną niezależną od USA – twierdzą z analitycy z prestiżowego ośrodka badawczego Stratfor.

Ich zdaniem Kanada jest ściśle związana z USA na wiele sposobów. Z punktu widzenia sieci energetycznej granica Kanady ze Stanami Zjednoczonymi jest pojęciem teoretycznym.

Rząd Kanady, w odróżnieniu np. od rządu Australii, Wielkiej Brytanii czy Polski, był bardziej powściągliwy w poparciu Waszyngtonu w wojnie z terroryzmem. Nie zamierza też wysyłać żołnierzy do Iraku - przypomnieli analitycy Stratforu.

Ich zdaniem gdyby al-Qaeda zdecydowała się unieruchomić amerykański system

energetyczny lub większość innych systemów w USA, to Kanadyjczycy byliby równie dotkliwie poszkodowani jak Amerykanie. Z tego powodu w wojnie z terroryzmem Kanadyjczycy nie mają jak zdystansować się od Waszyngtomu.

Analitycy amerykańskiego ośrodka sądzą, że gigantyczna awaria będzie miała wpływ na kanadyjskie dyskusje na temat kształtu polityki zagranicznej tego kraju, zwłaszcza w jej kluczowym aspekcie - stosunków z USA. Kanadyjczycy mówią czasem o niezależnej polityce zagranicznej, ale - w świetle powiązań energetycznych i innych - byłoby im niezwykle trudno dopracować się takiej polityki.

00:15